piątek, 18 grudnia 2020

sobość

Właściwie od początku mojej pracy w zawodzie praktykuję w klasie, szkole, formułę "łapki dobra", która przyjmuje różne oblicza. Czasami to klasyczne ćwiczenie z obrysem dłoni i wędrówką kartki każdego ucznia po klasie, żeby wszyscy mogli wpisać jedna rzecz, którą w tej osobie cenią, lubią czy podziwiają, czasem to ćwiczenie słowne, kiedy mówimy sobie miłe rzeczy w kręgu, czasem to walentynkowe kartki z pozytywnym komentarzem. W tegorocznym zdalnym tworzymy z uczniami wszystkich klas padlet Miłych Słów. 
Nie jest istotne jaka to forma, nie o tym chcę też powiedzieć, jak to jest dla dziecka ważne i potrzebne, chcę powiedzieć jak ważne jest to dla mnie, jako nauczyciela i człowieka. 


Są imiona, na wspomnienie których można od ręki pisać dziesiątki fiszek uzupełnić obrazkami, pokolorować w ulubionych barwach, są takie, nad którymi trzeba się chwilę zastanowić, rozważyć, przypomnieć sobie, przejrzeć zdarzenia i wspomnienia, są też  imiona, którym trudno jest wypisać jedną. Nie dlatego, że się kogoś nie lubi, czy nie ceni, czasami zawisam nad imieniem i myślę sobie, kurczę, jak ja niewiele o tym dziecku wiem - jest w  klasie, mogę opowiedzieć o jego ocenach, toku nauki, sposobie nauki, a jego prawdziwe bycie jest dla mnie za mgłą.
O Stasiu wiem od razu, że kocha piłkę ręczną, Basia uwielbia chomiki, a Agnieszka? Co lubi Agnieszka, która się zawsze uśmiecha, jest kulturalna, obowiązkowa albo nieobowiązkowa właśnie, co lubi Agnieszka? Kim jest, czego się obawia, czym się cieszy?  Kiedy rozmawiamy o różnych rzeczach w kręgu, Agnieszka mówi cicho, czasem krótko, żeby zrzucić z siebie konieczność odzywania się. Głośny Filip też właściwie niewiele o sobie zdradza, choć mówi cały czas i chętnie. 

I to pisanie przeze mnie dobrych rzeczy o moich uczniach, moich dzieciach daje mi ważną informację - oto te imiona, o których wiesz zbyt mało, nie o tym, jaka jest ich sytuacja (w małych miejscowościach to się wie), nie o ich sposobie uczenia się, wiesz za mało o ludziach, którymi są, za mało, by napisać rzetelnie i od serca prawdziwą radosną notatkę, że widzisz, że cenisz, że podziwiasz... Nad tymi uczniami należy się dodatkowo pochylić, wnikliwiej posłuchać bicia ich serc, czasem w otoczeniu ciszy, bo serce ich bije leciutko, delikatnie albo owinięte jest warstwami folii bąbelkowej, żeby się już dalej nie potłukło. Z tymi dziećmi muszę mocniej szukać porozumienia, drogi otwarcia, przestrzeni, w  której będą mogły bez obawy być sobą i tą swoją "sobością" wzbogacać piękno grupy, przecudowną różnorodność świata.

To ćwiczenie jest dla mnie, żeby być nie tylko lepszym nauczycielem, przede wszystkim, żeby być lepszym człowiekiem.

Dobrych świąt moi uczniowie


*Imiona i cechy zostały losowo przypisane  na potrzeby postu

2 komentarze: