w dzisiejszym śniku przydarzyła mi się historia miłosna z wilkołakiem z motywem zwiedzania wilczego szańca (a ten motyw to nie mam pojęcia skąd się wziął). snu tego nie będę opowiadać ze szczeółami ze względu na jego yyy nazwijmy to skomplikowaną fabułą
oprócz tego
latanie samochodem typu Żuk wokół przepięknych pomarańczowych skał w stylu gór stołowych. samochód naturalnie pełnił rolę samolotu, choć zachowywał się jak śmigłowiec i to mnie we śnie zdziwiło - że samochód zachowuje się jak śmigłowiec, choć miał jak samolot.
oraz
rejs po lagunie rybacką krypą
oraz zwiedzanie łaźni z Anietą i Madzią, siedząc na piankowej deskorolce, obijając się o ściany podczas sterowania tąże i poszukiwanie czającego się w zakamarkach Seala. Po drodze były kabiny z ludźmi grającymi w różne gry, najwięcej w gry słowne (co może być symboliczne w kwestii zachowań ludzkich) oraz sala z sałatką, której było cholernie mało i w dodatku wciąż spadała mi z widelca (to zapewne oznacza, że byłam w nocy wściekle głodna)
atocisen!
:|
niewypowiedziane
5 dni temu
W drodze do Gierłoży skini rzucali we mnie jabłkami.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko rzucanie jabłkami takie hipisowskie jest w sumie.
Sen kosmiczny.
no bardzo hipisowskie! i w dodatku pełne witamin! :D
OdpowiedzUsuń