Taki tytuł wpisałam tuż przed wigilią, a następnie wiedząc doskonale, że nie zajrzę do internetów w czas odświętny i poświęcony, oddaliłam się na odległość ścian i korytarzy aż do dziś. Przestrzeń świąteczna nadal jest otwarta, więc nadal jeszcze, uważam, można wrzucić ten tytuł dodając do niego tę adnotację, którą właśnie uskuteczniam.
Co chciałbyś człowieku powiedzieć światu w ten czas świąteczny? Co wysłałbyś w przestrzeń, jakie nadzieje, zawody, życzenia? Co zostawimy za sobą, a co zdecydujemy się zabrać na dalszą wędrówkę? Co będziemy chcieli zmienić, co zachować, z czym się pogodzimy, a co zniszczymy w sobie...
Ja mierzę się ze śmiercią w różnych jej odsłonach, w taki prosty, spokojny sposób. Jest mi dane obcowanie z jej heroldami, z jej krainą tuż za progiem, za krawędzią łóżka, na końcu kabla telefonu, . Traktuję to jak błogosławieństwo i nigdy wcześniej nie była mi łaskawsza i dziwniejsza. Mierzę się z nią u bliskich i sama przymierzam. Pierwszy raz od dawna myślę o niej w sposób łagodny. Jest też we mnie taki wir myśli, który zaczyna swój ruch, kiedy dotykam własnego odejścia, jak to będzie, jakie będą temu towarzyszyć odczucia i jak to będzie dziwnie opuścić ten padołek.
Więc siak czy tak dosiego roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz