Słyszałam, że człowiek piszący powinien mieć wiele pokory. Ja to sobie myślę, że pokory wiele powinien mieć człowiek myślący, człowiek piszący zaś powinien mieć w sobie porządną dawkę buty, bo wyrażenie opinii, sądu, zdania, koncepcji, wymaga zamaszystego wyłożenia na stół - to moje, tak widzę, tak to osądzam. Sterując pokornie wpadam w obawę, czasem strach - a może nie mam racji, a może komuś utrącę, no i nici z pisania. Właściwie większość rzeczy poszło tym sposobem w piach, ocalały tylko te, które w taki, czy innym stanie ducha, wypchnęłam i zatrzasnęłam drzwiczki. Żeby nie wróciły. I chyba w zasadzie nie jest istotne, czy się rację ma, czy nie ma, ponieważ po człowieku piszącym w kolejce sterczy myślący człowiek, z tą całą swoją pokorą.
Chcąc od paru lat zwolnić mój telefon z funkcji budzika i tym samym móc go eksmitować nocą w rejony dalekie łóżkowym, zwłaszcza, że jego najlepszy dźwięk budzikowy jest straszliwym, poszukiwałam sprzętu budzącego w postaci normalnego zegarka.
Odkąd zdechł budzik-miś, który co rano wyśpiewywał mi inną melodię, a wyłączany, burkliwym głosem mówił mi dzień dobry (kochałam ten naburmuszony ton), jakoś nie mogłam przyhołubić sobie żadnego innego. Fb, który podrzuca mi reklamy oszałamiających produktów, jak stringi w kształcie kota w kształcie litery c, dzianina w prążki z okrągłym dekoltem, czy rozpuszczalny w wodzie koronkowy wydłużony biustonosz , w końcu zaproponował mi budzik Djeko, której to firmy design barzo cenię, no i mam. No i dźwięk ma jeszcze straszliwszy niż mój komórek, ale za to wygląd jest o wiele ładniejszy i od razu widać na nim godzinę bez potrzeby ekspedycji poszukiwawczej wokół łóżka.