Z przyjaciółmi to jest tak festnie, że człowiek może się przywlec, skowyczeć po raz enty, a oni po raz enty nie mówią "aniemówiłem", chociaż może bardzo by chcieli, ale i tak nie mówią; i jeszcze można pożyczać od nich książki. Z biblioteki też można, ale pani z biblioteki na pewno od razu powiedziałaby aniemówiłam i że trzeba było puknąć się w łeb najsampierw.
*
Wszystkie lektury nadobowiązkowe Wisławy Szymborskiej zwracam Zinkowi wyjątkowo bez żalu, bo jakkolwiek udatne i chwackie i dowcipne i błyskotliwe są te minifelietony o książkach, to jest ich tyle, że zaklasyfikowałam oną pozycję do mania na półce i od czasu do czasu zerkania. Może kiedyś sobie dokupię do półki, a może nie, może będę czytywała u Zinka, jak pójdzie kupić nam piwo, czyli w czasie wolnym od smarkania mu w rękaw.
*
ale już Komeda, osobiste życie jazzu pani Magdaleny Grzebałkowskiej przekonało mnie, że jest Grzebałkowska mistrzynią biografii. Najpierw Twardowski, później Beksińscy, trzecia biografia jej pióra, która czytam i jestem zachwycona układaniem informacji, konstrukcją biografii, dynamiką narracji. Barzo polecam i tę sobie na pewno dokupię.
*
Ha, a tę dostałam na stan, bo miał podwójnie: Olgi Tokarczuk Opowiadania bizarne. Całkiem fajna rzecz i jakoś tak czuję kolejny raz w pani Tokarczuk, że się jej wkrada scifi, tym razem to już nawet nie wkrada, tylko dość otwarcie wstępuje w progi. I fajno, ja lubię scifi. Takie do podróży niezwykłostki.
*
Ze scifi, to Cudowna broń P.K. Dicka (przekład Krzysztof Sokołowski), która wykorzystuje, jeśli się nie mylę któreś z jego opowiadań. Dobry pomysł, całość za mocno rozciągnięta, jak gumka balonika naciąganego na wielkie koło, aż cieniej i może pęknąć. Ale pomysł ok, tylko chyba jednak na opowiadanie bardziej niż na powieść.
*
I jeszcze w rejonach fantastycznych miłośnikom mitologii mocno polecam dwie rzeczy Mitologię nordycką Neila Gaimana (już samo nazwisko mówi, że fajne, czyż nie?) (przekład Pauliny Braiter) oraz z tego samego kotła Mity skandynawskie Rogera L. Greena (tłum Zbigniew A. Królicki). Obie książki stanowią ładnie i spójnie uporządkowany i zbeletryzowany zbiór opowieści mitologicznych prosto z Asgardu. Poleciłabym nawet, jako wstęp do poznawania sag i mitów skandynawskich, tak zanim się człowiek wgryzie w teksty i opracowania bliższe etnografii.
* i na koniec też polecam 3 tomy Bartłomieja Grzegorza Sali: Legendy zamków świętokrzyskich, Legendy zamków karpackich i Legendy zamków sudeckich. Każdy z wziętych na tapetę zamków posiada obrazek, rys historyczny i zbiór podań oraz legend z tym zamkiem związanych, tak więc fajna rzecz dla miłośników bajania oraz turystyki pieszej, oślej lub zmotoryzowanej.
o, to tyle na razie doczytałam.
i wszystkiego pięknego z okazji wczorajszego dnia życzliwości, niech los się czasami kopnie w kolano, zanim potraktuje was nieżyczliwie. czego i sobie życzę. howgh!