Bywają w szkole takie chwile, że trzeba pomóc koleżance. No więc koleżanka katechetka nie zdążyła wrócić od lekarza na czas i poprosiła mnie, osobę o dość ekscentrycznych poglądach na to i owo, o zastąpienie jej na lekcji religii w klasie 3.
- Jesteś pewna? zapytałam, że chcesz żebym zrealizowała temat?
- Jasne, oni wszystko wiedzą, co mają robić w ćwiczeniach, zapytasz ich gdzie skończyliśmy i weźmiesz następny. Poradzisz sobie, klepnęła mnie przez telefon entuzjastycznie w plecy.
Poszłam więc pełna animuszu do dziatwy z klasy 3 i wesołym głosem zakomunikowałam
- Rozpoczynamy lekcję!
- A modlitwa? Aniołki obróciły twarzyczki ku mnie
O matko, pomyślałam i nie pokazując po sobie nerwowości wybrnęłam z sytuacji – A jaką chcielibyście zmówić?
- „Wierzę w Boga”! chórem odparły dziatki
O matko! Pomyślałam, matko i jezusmarjo, najdłuższa i najskomlikowańsza, czy ja ją w ogóle pamiętam? Dobra, odwrócimy się pobożnie twarzą do krzyża, będę coś tam mruczała. Tymczasem dziateczki ustawiają się w wianuszek wokół mnie i teoretycznie zwrócone w stronę krzyża, przechyliwszy kwiatki swych głowin na żyrafich szyjach w moją stronę, bacznie obserwują moje usta, czy mówię.
O matko, panienkonajświętsza, świętyjudo i świętarito, stawałam się coraz bardziej religijna, aby się tylko nie pomylić, aby się tylko nie pomylić... Dobra, z dwoma markowanymi momentami jakoś poszło. Zrelaksowana powróciłam do swobodnego tonu – To co tam robiliście ostatnio w ćwiczeniach?
- Eee, nie wiem, - yyy w 1 części, - Nie w pierwszej, w drugiej!... Pomysłów padało tyleż ileż było tego dnia dziatwy. Po 10 minutach wspólnym wysiłkiem ustaliliśmy miejsce ostatnich poczynań. Kolejny temat – „Wielkanoc”.
Kółka kręcą mi się w mózgu, z uszu bucha dym, dobra, myślę, mam ja was cwaniaczki!
- Co ostatnio zaliczaliście u pani?
- 10 przykazań Bożych! Wołają chórem.
Dobra nasza, porozmawiamy o przykazaniach. No to wymieńcie... Wymieniają.
- O którym przykazaniu chcielibyście, żebyśmy porozmawiali najpierw?
...
- Nie cudzołóż!
niewypowiedziane
5 dni temu
No. To konkretnie dziateczki podchodza do zycia, nie ma to tamto.
OdpowiedzUsuń:)
o tak, tego samego dnia, idąc do swojej klasy pod koniec ich religii po coś tam, znowu natknęłam się na paciorek, tym razem zdrowaśkę, którą pamiętam znakomicie. usmiałysmy się z kumpelą katechetką póxniej z tego setnie, że mnie przemodliło na 4 fajery tego dnia :D
OdpowiedzUsuń