Tradycyjnie resztka tworzywa z "ciastek przez maszynkę" pożytkowana jest
na ciastka resztkowe. Ciastka przez maszynkę mają to do siebie, że
piekąc się nieco puchną. No to mi się kaczka i kura nieco upaśli...
przed...
po...
kaczka przypomina mi trochę pana Jerzego Stuhra
a kura hmmm... grubego baranka
kot wyszedł trochę jak z L. Carolla
Przepiśnik Mamci, gdyby ktoś chciał, a nie mnioł
AMONIACZKI PRZEZ MASZYNKĘ
Substraty:
2kg mąki
4 margaryny Palma (bezwzględnie ma to być Palma)
3 szklanki sacharozy (skąd wziąć sacharozę? z buraków cukrowych ;D)
4 żółtka
4 całe jaja
5 łyżeczek amoniaku
1 szklanka śmietany 18tki
1 cukier wanilinowy (waniliowy to to samo, bo wanilina jest substancją nadającą aromat wanilii)
Reakcja:
amoniak zmieszać ze szklanką śmietany jakieś 10 minut przed działaniami
mąkę rozgnieść z margaryną, dodać cukier, zagnieść, wlać jaja i żółtka - zagnieść porządnie.
wlać śmietanę z amoniakiem - zagnieść jeszcze porządniej
wstawić na ok 3h do lodówki. dobrze jest podzielić tę ilość ciasta na 3 części zanim się wrzuci do lodówy. zdaje się ma to znaczenie magiczne albo po prostu łatwiej jest operować mniejszymi bułami. jako uczony biolog, wolę czynnik nadprzyrodzony w ramach objaśnienia.
kręcimy przez maszynkę (najlepiej taką starego typu, żeliwną) próbując różnych form w tej blaszce poziomej, przez którą ciastka wychodzą. najwięcej radości sprawiają te foremki, których rodzice nigdy nie używali ze względów praktycznych. teraz kiedy jestem dorosłym kręcaczem ciastek, mogę sobie bezkarnie wybierać właśnie te i nie wybieram ze względów praktycznych. ten świat ma wiele paradoksalnych podłych i przewrotnych kosmków rzeczywistości.
kroimy ciastkowe paski na odpowiedniej długości ciastka i pieczemy w rozgrzanym do ok 180 stopni Celsjusza piekarniku. w naszym pieką się ok 15 minut blacha, ale to różnie i trzeba pilnować i wyczuć, kiedy rumienieją (czasem przewrócić na plecki w trakcie)
uwaga, ciastka puchną podczas pieczenia - vide kura i kaczka, należy więc zachować między nimi nieco odstępu.
*
a gdyby kto chciał wiedzieć jakie są substraty życia, to niech zajrzy do wiersza (co zalecam koniecznie) Wiktorii Dykobraz tutej (tłumaczył Janusz Radwański, poeta i tłumacz i jak sam mówi pasterz owców (juhas czyly?) a prywatnie mój przyjaciel i zupełnie nieprywatnie dobry i dlatego niedzisiejszy człowiek) . Wiersz jest barzo dobry.
*
a gdyby kto chciał wiedzieć jakie są substraty życia, to niech zajrzy do wiersza (co zalecam koniecznie) Wiktorii Dykobraz tutej (tłumaczył Janusz Radwański, poeta i tłumacz i jak sam mówi pasterz owców (juhas czyly?) a prywatnie mój przyjaciel i zupełnie nieprywatnie dobry i dlatego niedzisiejszy człowiek) . Wiersz jest barzo dobry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz