środa, 28 lutego 2018

z kąta warsztatu


smog, durna polityka, w Arktyce biją na alarm, klimat się sypie, gatunki wymierają, ludzie dalej drzewa rezają, a w sieci straszna sprawa, ze rossman polski droższy niż w Niemcandii.
 o mój dobry panie losie i cóż nam czynić przyjdzie, gdzie w stosowne substancje okołourodowe się zaopatrzać, czy może pójść na dno tego najponurniejszego ze światów nieumalowanym?
się na pewno starzeję, bo mizantropia moja rośnie i kostnieje. włóknozrost przekształca się w chrząstkozrost i na kość zarasta. dzieci łiliama i kejt biorą grubą kasę za udzielanie opinii publicznej lic, a małym misiom polarnym nikt nie płaci za okazywanie się na papierze toaletowym i za zupełne darmo populacja podciera sobie nimi rzyć sensu stricto. robi mi się od tego strasznie smutno, a nie sprzyja w dodatku wycie pił motorowych przez calutkie dnie, bo ma się na koniec lutego i czym prędzej trzeba wyciąć co tam jeszcze dookoła zostało. sromam się w imieniu i za tę najgłupszą z małp, co się szumnie nazywa człeczyzną, sromam się z powodu bezmyślności i przepysznego zadufania sw wew se.
na polu osobistym coś jakby ugór od jakiegoś już czasu. szkołę nam wydzierają siłą, sprawy sercowe odarły sobie mordę tuz po tym, jak zostały skopane ze schodów, żeby szybciej sobie zeszły, snu jest zbyt mało, bo roboty z kolei dużo i odruchowo szukam na mapie Omska. kiedyś jechałam transsibem przez Omsk, to mogłam wysiąść, tylko wtedy byłam pełna entuzjazmu i wiary we wiarę co góry przenosi, a teraz to bardziej wierzę w Omsk. właściwie w niego to nawet nie trzeba wierzyć, bo Omsk jest.

skończyłam wreszcie Sześć światów Hain, Ursuli le Guin (tłum. Danuta Górska i Lech Jęczmyk), przeczytałam Legendy Górnego Śląska w tłumaczeniu Kristiana Cipcera - bardzo ładne, dwujezyczne wydanie, Historię używek Jarosława Molendy - dość fajny wstępniak do tematyki, tomik Podgłosy Franciszka Olejniczaka - uczucia mieszane, bo pisanie świetne, świetne frazy, tylko nie zawsze spójnie i jasno mi się układa odpowiedź na pytania - po co i o czym; przeczytałam też wiele uczniowskich zeszytów i karciąt, ćwiczeń i notaciąt, za to  napisałam jedną pracę podyplomową, srylion scenariuszy lekcji, kart pracy i ani jednego wierszyka.

byłam na balecie gruzińskim (kolejne z moich pragnień spełnione i to o dziwo nie w Gruzji, tylko u nasz, na Warmii), byłam na świetnym koncercie młodej orkiestry perkusyjnej Marim Band pod batutą Michała Niedziałka - młodziaki dali czadu, ze smętnego nastroju wyciągnęli mnie za uszy, że mi się jeszcze nazajutrz micha śmiała, chociaż spotkanie z wójtem znowu w sprawie szkoły  i wcale nie do śmiechu. i to chyba tyle.