sobota, 13 marca 2010

Lermontow

do siebie

Kiedym, wbrew sercu, postanowił
Już jej nie kochać - na com liczył?
Kres wyznaczyłem bezkresowi,
Miłość bez granic - ograniczył.
Na jedną chwilę, przeniewierca,
Wzgardziłem straszną jej potęgą -
I dowód mam, że pragnień serca
Nie wstrzymasz wolą ni przysięgą.
Że nic mym więzom nie podoła,
A spokój, który mnie dziś mami,
To głos przelotny - pieśń anioła
Nad uśpionymi demonami.

(M.J. Lermontow)


*
dziś od Bińki dostałam ten wiersz w swoje kocie łapki
i coś w tym jest. taki spokój, który się uzyskuje wstrzymując uczucia (to nie rzecz w samej tylko miłości, to może być też nienawiść) jest kruchą równowagą serca
w dodatku, myślałam, sama z siebie, jeszcze go nie znając, o podobnym mechanizmie - że można coś zabić i zmienić, ale pod spodem rośnie bruzda zaburzonego świata -rzeczywistego spokoju.
a cholera, cały czas nadal usiłuję jakieś rzeczy pozabijać w sobie. dajcie mi kolejne butelki wina!

*
wywrotny i piękny jest ten wers:

"że nic mym więzom nie podoła"

ze względu na znaczenie 'nica' i konstrukcję zdaniową

2 komentarze:

  1. O, jaki, jaki wiersz. :)

    A poza tym, to żeś ostatnio napisała się troszku, dopiro zaległości nadrobiłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gdyż niektórzy są zajęci karierą i nic, ale to nic, nie można im Opowiedzieć

    :]

    (;P)

    OdpowiedzUsuń