sobota, 3 grudnia 2011

sen mara, buk wiara

Dawno nie notowałam w śniku, ponieważ moje sny były tak nieznośnie jednoznaczne, że wstyd było pokazywać to ludziom.

A dziś snik pierwszy - bezkres pól stworzony poprzez ograniczenie kadru. Znam miejsce i wiem, że nieopodal jest mój dom, cmentarz, drzewa, płoty, a jednak widzę tylko niewielki krąg wokół siebie z poczuciem, jakby był ogromnym kręgiem.
Na horyzoncie bydlę sensu stricto. Długie proste rogi, mocno przypomina watussi. To byk, gotuje się do ataku. Staram się go spłoszyć, ciskam w niego kamieniami, pierwszy daje nadzieję, bo byk lekko cofa się, zachęcona więc rzucam następne i rzucam kulą w płot. Byk grzebie noga w ziemi, wypuszcza obłoczek pary z pyska (choć jest wyraźnie etologicznie, lato). Narasta we mnie strach, nie paniczny, ale wszeogarniający. Byk spuszcza głowę rusza, dystans jest niewielki, uzyskuję świadomość, ze to już naprawdę po mnie. Budzę się

*

W drugim śniku pominę fabularność na rzecz symbolu, bo oto od wielu dni, tygodni, pojawia się w moim śnie ogień. Płonie coś co zostawiłam w koszyku na łóżku (tak dokładnie to chleb, masło i kartka, ale te rzeczy są po prostu odbitką z dnia) płonie i nikt tego nie widzi, choć dwie osoby stoją obok. Ja widzę i gaszę.

Skoro pojawia się ogień w moim śnie, znaczy, że jakiś element we mnie trwale zmienił swój kształt. Pożyjom, uwidzim, co zacz


**

Sernik oznacza byka atakującego, jako zagrożenie utraty siły życiowej
a dla bab jest dodatkowy bonus symboliczny ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz