*
Uwielbiam ten znajomy stan, który wywołują we mnie portrety Rembrandta, a zwłaszcza auto. Pełznie po nich aura tego, co Kornelia Bryant nazywa "znaniem Józefa". Duży dystans mieszający się dziwnie z bardzo silną bliskością i specyficznym zaangażowaniem. Niesamowite poczucie humoru, woli ducha i ręki. Ach.
podrzutek 1 - akwaforta 1630r
podrzutek 2 1629r
podrzutek 3, 1637r, który jest przypisywany też czasem Lievensowi, przyjacielowi Rembrandta
podrzutek 4 1665r
1661, jako apostoł Paweł
i tak dalej i tak dalej z cudownym portretem Saskii śmiejacej się z 1633r.
*
Genialna jest ta zdolność Rembrandta do człowieczeństwa, jakby jego wrażliwość była tak mocno zestrojona z jakże słabymi prądami ludzkimi, że je magazynuje w swych płótnach w taki sposób, że wciąż płyną. I dostajemy niesamowitą, niepowtarzalną akwafortę "Adam i Ewa", która dzieje się w każdym miejscu i o każdym czasie. Codziennie jesteśmy wyrzuceni z Ogrodu, przytłoczeni bliskością i różnicami, zmęczeni szarymi sprawami, brzydcy i piękni, garnący się do siebie i chcący od siebie odejść.
Mamy akwafortowy portret starca, którego spojrzenie zabiera nas w głąb całego jego życia, jak w jakąś otchłań bezdenną, w niejasne uczucie zgęstniałej chwili inkludującej przeszłość.

Wieczerza w Emaus (wersja z ok1629) z oddalonym już Jezusem, który siedzi przy stole, a już nie jest bliski, już nie jest tym człowiekiem, którego znali jego uczniowie, choć przecież nadal jest. przerażający rozłam między światami, palec mocy kładący się na swoim i na zawsze już naznaczający granicę.
Dziwne pożądliwe uczucie w kolorycie "Koncertu", aura 'brudnych sprawek i ciemnych zaułków" muzykujących, rozdarcie i ciepłe zmartwienie na twarzy Batszeby, dziewczęca kąpiel Hendrickje( ?), zmieszanie i złość Zuzanny,;
i można by tak godzinami czytać to, co nas spotyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz