piątek, 17 czerwca 2011

niezłe ziółko

wu: Mamuś, mamy angielski ogród
Mam: Co to angielski ogród?
wu (objaśnia)
Mam: gówno prawda, tam angielski, pleć ci się nie chce

pomyślałam, ze pokażę kilka ziółek (zanim je trafi szlag lub kolejna katastrofa) , a jeśli ktoś znajdzie w tych chaszczach ogród, to proszę dać znać



przeorana trzy razy przez kreta bazylia



i bazylia napodorędźna



nieśmiały biedrzeniec anyż w strefie mrówczej



lubczyk czyli miłosna magia



udany cząber



nadęty estragon



kminek



zmarznięta lawenda



z mojej ulubionej łąki na brzegu Jeziora Blanki przytargana przez wu i Retesa, macierzanka



pobity majeranek



i majeran podręczny



melisa cytrynowa


oregano


uparcie dręczona przez kreta szałwia lekarska


trybula


tymianek, udomowiona macierzanka


rukola, przyczyna grozy


rozmaryn domator, ten w ogrodzie jest wielkości 2mm





zielny za kącik



piri piri



królestwo winnego grona i warzyw


i takie tam zaglądanie w kąty













moje i siostry niecne małe sprawki, na które wymykamy się do ogrodu

16 komentarzy:

  1. fotograficznie ogród wypada imponująco, a i poza obiektywem pewnie nic mu tak naprawdę nie brakuje,
    co tam kilka małych katastrofek pogodowych, odrodzi się ziele do jesieni :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Biń, na żywo jest tysiąc razy lepszy :]
    co ma wisieć nie utonie, co ma mieć brodę, obrodzi, to jasne ;D

    Tess - co krzak to taki mały skurczybyk aniołek pod nim. albo wruszka zębuszka
    :}]

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyłączam się do pochwały ogrodu, przenikliwości M i niecnych małych sprawek (tam, gdzie mieszkam, nie można kupić Specjala, masz ci los, bo dobry). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Za moich czasów studenckich to pijaliśmy Special light. Co prawda nazywany był popłuczynami beczki, ale dla nas, a już zupełnie teraz w pamiętliwej wyobraźni, to był najdroższy ze smaków :)

    O tak, mam, jest nie tylko przenikliwa, ale jest też urodzoną luddystką (buddystka ludowa) z szeregiem rewelacyjnie świeżych porzekadeł na podorędziu ;D

    co do ogrodu, to na swoją obronę mam, ze jest ogromny, zatem zanim się doplewi do końca, już trzeba zaczynać od początku. acz nie będę tu ściemniać, że lubię najbardziej prace wiosenne, później ja, osobiście, pozwalam mu bujać (od terroryzmu są rodzice i siestra.
    że tak sobie przytoczę z wiersza, który lubię bardzo "gdy ścieżki milkną w trawie serce rośnie chwastom"
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale ogród nie jest w swojej pełnej, kwietnej krasie, to trzeba trafić na fazę, teraz jest faza bujnej zieloności, bo skończyły kwitnąc irysy, chabry, różaneczniki, weigele, tamaryszki, tawuły, lilaki, czekamy właśnie na jaśminowiec, pod jesień zakwitną hosty, astry, dalie, gladiole, kalie. ach, lubię ten ogród :))

    OdpowiedzUsuń
  6. ach, ja też lubię ten ogród :-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. dobre miejsce na wernisaże :D

    OdpowiedzUsuń
  8. heeeej, ale to jest myśl!

    ahaha, wpadło mi do łba coś zabawnego i durnego, oczywiscie
    :D

    OdpowiedzUsuń
  9. to jest dobre miejsce na wszystko... ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  10. tak, myślę że to prawda, tak całkiem poważnie. a przynajmniej na wiele ;))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Angielski ogród ( znaczy się zarośnięty "nieco" )to my mamy. U Ciebie wypielone, grządki uporządkowane, ziółka imponujące. Jak dla mnie - rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajne są takie ogrody. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Hello to every one, the contents present at this
    web site are actually awesome for people knowledge, well, keep up the
    good work fellows.

    my weblog :: eos kiss

    OdpowiedzUsuń