środa, 12 września 2012

Dziennik podróży - Warmińskie drożynki (1)

Tym razem szlak wędrówki po Świętej Warmii pobiegł przez Krosno, Ornetę, Bażyny, Chwalęcin, Gładysze, Słobity, Burdajny
a później Łężany, Świętą Lipkę, Reszel, Bisztynek i Galiny

* większość zdjęć zabytków jest pod linkami, więc tu podrzucam głównie "o życiu" :D

07.09.11 (piątek)

Dzień zaczął się pochmurnie, dżdżyście, ale to nas nie zraziło (na szczęście), więc zapakowałyśmy się do samochodu Rady i wiu. Tym razem udało się nam wejść do krośnieńskiego kościoła. Czysty, elegancki, ładnie wyważony barok w połączeniu z rokokowymi freskami, piękny prospekt organowy, główny ołtarz z zawisłym nad nim Chrystusem ukrzyżowanym (bez względu na to, co mówi rada o bungee ;D) . Co mnie ujmuje, na pewno ta lekkość i elegancja wnętrza. Z powodu fasady kościoła, bardzo mocno opartej na świętolipskiej, spodziewałam się jakiegoś świętolipskiego przepychu (gwoli ścisłości, nie mam nic przeciwko kościołowi w Świętej Lipce, wręcz przeciwnie), a to Krosno mnie zaskoczyło, bo wyczyszczone jest mocno ze złoceń i wybłyszczeń, dzięki czemu ołtarz główny staje się bardziej widoczny, ważniejszy, nie ginie w tle. Chyba jest to też szczęśliwe rozwiązanie dla pięknych i delikatnych fresków na suficie.

Orneta z herbatą w tle



Później zahaczając o kościół w Bażynach






lecimy na Chwalęcin. I tutaj po prostu siadam na dupę, a nawet kładę się na plecach i nie oddycham. Przed wejściem do kościoła jestem podekscytowana, bo marzyłam o zobaczeniu go, planowałam to już od dłuższego czasu i wciąż coś przeszkadzało w realizacji, i oto zaraz marzenie się ziści. Kościółek mocno zniszczony i z powodu tego zniszczenia niepozorny, choć z piękną spokojną w linii neoklasycystyczną fasadą, chłopak zawiadujący kluczami otwiera nam kościół i klękajcie narody! Na drewnianym sklepieniu freski, freski, freski. Zapiera nam dech. To niesamowite zderzenie tego, czego się spodziewałam z tym co jest. Sceny związane z legendą i cudami czarnego krucyfiksu, który znajduje się w świątyni. Malowidła pełne energii i jakiejś szczególnej mieszanki przepychu i łagodności. Słońce zagląda do okien rozjaśniając mrok sanktuarium, a my chodzimy oczarowane. Wspinamy się po schodach prowadzących do empor, gdzie obrazy są tuż na wyciągnięcie ręki. Spędzamy tu niekończącą się chwilę z pięknem, chwilę, która nadal we mnie trwa.












Następnie pałace w Gładyszach i Słobitach. W zasadzie to ruiny pałaców rodu zu Dohne, chylące się mocno ku ziemi, kruszące, zrujnowane, a przecież nadal zachowujące swoje piękno, prawdziwi arystokraci klęczący na kolanach z dumnie uniesioną głową i koronkową chustką. Przepiękne rozplanowanie budowli, zdziczałe już parki pałacowe pamiętające swój okres świetności, jakże łatwo sobie wyobrazić je tętniące życiem, z turkotem powozów na moście, z gośćmi śmiejącymi się w pięknych salach, jakże trudno przyjąć, że pozwolono temu pięknu zawalić się i skruszeć. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem tych zabytków architektury.










Wracając przez las brukowaną drogą, trafiamy jeszcze na śliczną chatę w Burdajnach, którą skutecznie psują nowymi elementami, ech

*


08.09.12 (sobota)

A na drugi dzień zawijamy do Olsztyna po Anietę i ruszamy w drugą stronę, czyli tradycyjnie Święta Lipka, którą bardzo lubię i która jak zawsze urzeka mnie swoimi świecidłami,





podobnie jak Reszel, który lubię po prostu, za jego park pod zamkiem, za sam zamek i za spokój małego miasteczka, które jest niesłychanie przytulne.







Po drodze zaglądamy na teren pałacu w Łężanach, który jako budowla młoda i posiadająca administratora, ma się świetnie.






Bisztynek, ogłuchłe miasteczko, w którym brakuje tylko toczących się przez główną ulicę burzanów. Z odrapaną Bramą Lidzbarską, i bardzo przyjemną późnobarokową Farą z ladnym, skromnym wnętrzem i ładnymi ołtarzami. Wszystko to sprawia wrażenie skromności i pewnej "pieczołowitości w obowiązku". Wnętrze jasne, radosne.

Ostatni punkt wycieczki to renesansowy pałac w Galinach, należący ongiś do rodu zu Eulenburg, , zamieniony wraz z całym kompleksem na pensjonat, odrestaurowane z czarującymi ogrodami pełnymi zakątków dla zakochanych, ścieżynek dla spacerowiczów i miejsc dumania.






a później do dom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz