"Z wyjątkiem Maria, którego zdolności artystyczne sprowadzały się do kreślarstwa, wszyscy dawni narzeczeni, i nieomal wszyscy obecni przyjaciele Blanki, uprawiali jakiś gatunek sztuki oraz przejawiali niestrudzone zainteresowanie wszystkimi pozostałymi, nie wyłączając walki byków, fryzjerstwa i piosenki hiszpańskiej. Były lata osiemdziesiąte i w nieodgadnionych hierarchiach tych ludzi krawcy, fryzjerzy i przeróżni piosenkarze stylizujący się na flamenco byli tak samo godni szacunku jak malarze czy rzeźbiarze, co dla Maria wychowanego w nieco bojaźliwym szacunku maluczkich da Sztuki i Wiedzy, początkowo było dużym zaskoczeniem, z biegiem czasu jednak uznał to za naturalne, nie tylko dlatego, że człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, ale i z uwagi na to, że przyglądając się uważniej dziełom tych malarzy i rzeźbiarzy, których widywała Blanka, nie potrafił dostrzec w ich dziełach niczego, co stawiałoby je ponad, przykładowo, dobrą fryzurę."
(Antonio Munoz Molina, Nieobecność Blanki, tłum M.Potok-Nycz)
*
ja też nie kumam połowy dzieł nowoczesnych .
Nieobecność Blanki co prawda nie jest lepsza niż Wiatr księżyca, ale z przyjemnością przeczytałam. fajny koncept, ciekawa myśl o poznaniu i bliskości. No i kupiłam ją za grosze z księgarnianej przeceny, więc super, czyż nie?
percepcja anioła
3 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz