wtorek, 4 września 2012

nić światła

"Pomyśl, że wszystko o czym ci mówię, przechodzi przez maleńki otwór twojej źrenicy, że promień cienki jak włos wchodzi pod kopułę twojej czaszki, do domu twojego ciała, do czasu twojego krótkiego życia, twojego czasu, nietrwającego dłużej niż cykada na gałęzi bawełny, której właśnie słuchasz, a która w jednym krzyku odgaduje świat.
Wyobraź sobie, że jest to najdłuższa noc w twoim życiu. Pozwól wciągnąć się do innego świata, odgadnij go, jak odgaduje go cykada, porami ciała, nie tylko ciemnią optyczną oczu, ale całym ciałem. Oddychaj nim, chłoń go. Jeśli uważasz, że coś wiesz, zapomnij o tym."


(J.M.G. Le Clezio, Urania, tłum. Z. Kozimor)



odwieczna granica, po której stąpamy od czasu, kiedy oderwaliśmy nasze dłonie od ziemi, granica pomiędzy snem, jawą, między prawami świata, a wewnętrznymi rytmami. świat Uranii jawi się jak dziwna oniryczna rzeczywistość, niby bardzo konkretny, niby twardy, bo na twardej zasadzony skale, a jednak wyginający się na obrzeżach, jesli tylko choć na chwilę spuszczamy z niego wzrok. gdzie jest "rzeczywistość", a gdzie miesza się z nią nasza fantasmagoria? jak wpływają na świat budowany przez nas wewnatrz i na zewnatrz, przypadkowe spotkania, interakcje cudzych wizji z naszymi, wyobrażenia, pociągania, baśnie. książka snuje się niepostrzeżenie w krajobrazie Meksyku, zahacza o ludzkie dramaty schowane za zasłoną niedziania się, nie porusza się powietrze, akcja pełznie bardzo powoli, a gdzieś na rąbku tego wszystkiego dokonuje się przemiana, leniwa, znacząca.
nawlecz świat jako strumień fotonów na szpulkę oka, dokonaj transformacji na kod neuronowy, wbuduj to co widzisz w poczucia, których doznajesz, zbuduj świat - swoją Uranię. gdzie istniejesz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz