słodka nalewka ulubiona naszej Basi matematyczki, cytuję "pierwsza, jaką u ciebie piłam" (przy czym, rzecz jasna nie ostatnia ;) )
wedle przepisów książkowych z nutą przypadkową
2 litry soku z truskawek -z sokowirówki raczej, nie z sokownika
trochę trzeba go odstać i zebrać pianę
0,5l wody źródlanej gotować powoli z 1kg cukru - ja sypię mniej niż kilogram, bo wolę mniej słodką, ale to każdy już wedle preferencji i doświadczeń
wyszumować i przestudzić nieco
wymieszać z sokiem chlupnąć 1l spirytusu, 0,5 szklanki brandy i 0,5 szklanki rumu.
dorzucić gałązkę mięty pieprzowej
odstawić na 3 tygodnie, - ja zwykle pakuję w dużą papierową kopertę listową i odstawiam do loszku
częstować przybyłych gości, od razu nadmieniam, ze najprzepiękniejsze wrażenie wywołuje zimą, bo zapach truskawek jest oszałamiający, a kolor grzeje serce
*
Jaka mi wyszła wczoraj, tego jeszcze nie wiem, bo owszem próbuję podczas mieszania, ale to ma się nijak do efektu finalnego, służy tylko do kontroli proporcji składników
Z poprzednich doświadczeń wygląda o tak:
**
A to, moi kochani, przykłady któreśmy zużywali w minionych sezonach
od lewej występują:
- Gorzkie żale (cytrusowa)
- Myętowa Namyętność (jak sama nazwa wskazywa)
- Korzenniak (wanilia, cynamon, imbir, goździki, gałka, skórka pomarańczy/nie mylić z
kalateksem i celulojzą/ i cytryn)
- Łzy chrabąszcza (kwiecie czarnego bzu z cytryną)
- Mandarynkówka (czyli kiler w kruchym ciele)
zrobiłam podsumę, w bibliotece jest około 20 tytułów ;D