środa, 27 października 2010

"żyć, mieć się dobrze i umierać z nudów..."

"Widzialny świat" Marka Slouka.
Skończywszy czytanie, serdecznie się rozpłakałam. I nie ze wzruszenia, płakałam czymś, co mogłabym nazwać nazbyt mężnie powstrzymywanym smutkiem.
A kiedy miałabym tak na chłodno przyjrzeć się książce, to nawet nie chcę wiedzieć czemu, niektóre mechanizmy zostawiam sobie w przestrzeni niepoznania, z powodu ich specyficznej cenności.

*
jest w niej o poczuciu wyborów i idącej za nimi nudzie i zniechęceniu, aż do trwałego zamknięcia, i jest o dochowywaniu gdzieś, w najgłębszym środku siebie, wierności temu, co się tak naprawdę chciało wybrać, może nawet wybrało, a co nie wyszło, z takich czy innych, często niezależnych powodów. lub po prostu z tego, że wybór nie jest tylko jednoosobowy, zaś tam, gdzie zamieszane jest więcej niż jedno rozdroże, zwykle kończy się złamaniem, również drogowskazu.

**

na szczęście, że mi się ta książka zawieruszona gdzieś między wakacjami, a pierdolnikiem na półkach, znalazła teraz
:|




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz