poniedziałek, 28 lutego 2011

sny duchowe

wewnątrz dzisiejszego snu, była sekta
do sekty należało część mieszkańców mojej wsi, ja, moja mama i Whoopi Golberg. rytuały sekciarskie odbywały się w naszej szkole w sali nr 2 i były związane z kłanianiem się przed kartą z zapisanym czymsiś, czego odczytać nie potrafię, przemowami, naukami i innymi siupami.
najciekawsza z całego snu była kolorystyka - byliśmy odziani w jebudu ogniste pomarańczowe sari i odleciane w odcieniu, fioletowe bluzeczki. No i nadal jeszcze się chichram, kiedy przypomnę sobie, że moja mama dodatkowo miała pomarańczowy turban a la kalif Harun Arachid (jeśli ktoś pomni przygody Iznoguda)
pamiętam też, że nie wierzyłam w one rytuały, ale po coś ta mistyfikacja była potrzebna, tylko nie pamiętam po co.


o, coś koło tego



*

a w poprzednim śniku była wielka pusta szkoła z żółtego piaskowca, z dziwnymi schodami, które ciężko było pokonać, dziwacznym kształtem murów, pseudomeblami ze szkła, z wrażeniem guliwerowego kraju olbrzymów z duchami i powidokami ludzi. przerażająca i osaczająca.

5 komentarzy:

  1. @_@

    ja teraz robię sektę na digarcie, wrzućże mi do bitwy jeden ze swoich tekstów które piszesz, ale których nie wklejasz tutaj proszę:

    http://www.digart.pl/forum/temat/1606599/100000_BITWA_LITERKOWA!.html

    OdpowiedzUsuń
  2. e neee, nie mam stosownego animuszu :|

    OdpowiedzUsuń
  3. ano. kurczę też zupełnie straciłem. czasami mądre rady 'poooo coooo Ciii tooo. piiiiiwaaa się napiiiij.' docierają z opóźnionym zapłonem :*

    OdpowiedzUsuń
  4. albo lont dopala się akurat wtedy, kiedy już drzwi otworzyło się znalezionym w kieszeni kluczem i akurat się wchodzi

    co jest jeszcze nawet mniej sympatyczne

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.digart.pl/zoom/6193656/Gora_Tabor_II.html

    OdpowiedzUsuń