czwartek, 25 listopada 2010

śnik kuluarowy

śniły mi się dzisiaj przygotowania do operacji i straszny strach, który wcale mnie nie dziwi przecież.
i wąskie kamienne zaułki jakiegoś miasteczka, nieco podobne do Sigisoary w stylu, acz nie była to ona. było znacznie ciaśniej i odrapaniej. pchli targ pod jedną ze ścian i moneta z 188__ roku (zapamiętałam tylko trzy pierwsze liczby)

*

podwórze nam osypało, choć trawa jeszcze przeziera. wałkoń Mirek wałkuje mi biurko i zasłania monitor. zatem trzeba zamykać teatrzyk.



i przyszły dziś do nas do szkoły konie. było ich dziewięciu, a później sobie poszły

4 komentarze:

  1. wygląda mi to na pohousowe reminiscencje, a wiem skadinąd, że doktor jest lubiany w Wuszewie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak, jakże my lubimy doktoróóoóow!
    :D
    uch

    :]

    OdpowiedzUsuń
  3. tak zwyczajnie sobie poszły?

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, one tak chodzą sobie dzie chcą :|

    OdpowiedzUsuń