czwartek, 6 października 2011

Święta Warmia

tfu, tfu na psa urok. szwendanie się po wiejskich urokach, po zakamarkach, gdzie pies ogryza warmińską kość, pozwala odkopać, odkryć, wyszperać z krajobrazu cuda panie, cuda na tem łez padole.
5 października, pogoda niewystawna, wiatr, słoneczne dąsy i chmurny foch. światło do fotografii w skali dziesięciostopniowej - 3

Krosno. jedna z dwóch perełek warmińskiego baroku. pierwsza wszystkim znana doskonale - Święta Lipka, ta druga, krośnieńska, w postaci kompleksu sanktuaryjno-klasztornego , skryta pod płaszczem pobliskiej Ornety, zaszyta w polach, chroniona przez przydrożne wiekowe dęby i otoczona ramieniem Drwęcy Warmińskiej. niestety miłośnik architektury sakralnej, w większości przypadków ucałuje (o ile dosięgnie) klamkę kutej furty, wiec w takim przypadku pozostaje tylko zapuścić żurawia pomiędzy żywotniki, by upewnić się co do istnienia krużganków. kościół pw Nawiedzenia NMP, ufundowany przez biskupa Potockiego, konsekrowany w 1720r., o dwuwieżowej fasadzie z położoną pośrodku kruchtą, jest na ziemi warmińskiej swoistym zjawiskiem, jako że ta nasza ziemia, to w ogromnej większości gotyk, gotyk, gotyk. zniszczenia nie ujmują uroku owemu kompleksowi, zaś pochmurna pogoda zaciera granicę między dawnym i naszym teraz. w taki dzień, zabytek przestaje być opuszczony, bo pod granitowymi chmurami opuszczone bywa wszystko.

Sanktuarium w Krośnie

*

z Krosna spacerkiem już można dotknąć Ornety, która przed Lidzbarkiem Warmińskim była rezydencją biskupstwa warmińskiego. Uchroniona przed zniszczeniami wojennymi, zachowała gotycki układ urbanistyczny i swoje zabytki architektoniczne, jak XIV wieczny przepiękny ratusz, który jako żywo przypomina ratusz Barczewa, gotycki kościół Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty o układzie znowu dla Warmii nietypowym, bo bazylikowym i pięknym fryzem ceramicznym, który na naszych terenach jest również rzadkością. Wnętrze warte grzechu, z piękną polichromią. Ratusz otoczony urokliwymi kamieniczkami. Wrażenie tych naszych warmińskich miasteczek jest bliskie uczuciu mieszkania w ziarenku maku, sięgające do miejsca w sercu, które ciągle jeszcze słyszy turkot kół po bruku i nawoływania przekupniów, które każe zerkać w górę, czy czasami nie wyleją nam na głowę czegoś, czego byśmy na głowie mieć nie chcieli. to miasteczka dla wędrowców, samotnych podróżników szukających wiatru w polu i dla grupy przyjaciół, którzy siądą przy drewnianym stole w cieniu gotyckiej cegły i będzie im ze sobą tak dobrze, jak dobrze może być bliskim ludziom w dobrym na tej ziemi, schowanym przed światem, miejscu.

Orneta








*

droga powrotna, przystanek w Mingajnach. Kościół z XIV wieku, przysadzisty, posadowiony po gospodarsku w centrum wsi. szczególnie wzruszająca jest maciupka bramka zawieszona między murowanymi słupkami i pięknym, potężnym, uschniętym drzewem, a wiodąca w łąkę, wokół której tłoczą się i popychają wiejskie chatki.
wystrój kościoła neogotycki, drewniany, z wrażeniem jakiejś szczególnej czystości formy i linii. pomimo koronkowych zdobień, buduje się to dziwne wrażenie krystaliczności. może to zasługa sklepienia, a może dar ręki artysty, która wiodła linie w harmonijny sposób, po czym pozwoliła im zastygnąć nieruchomo, a przecież w ciągłym życiu.
trudno mi się oderwać od tego miejsca, jest tu coś, co mnie woła, co mówi, ze mogłabym tu trwać, wpleciona w łuk zwieńczenia ołtarza, zamknięta w płaskorzeźbie ambony.

Kościół w Mingajnach




*



Następny na trasie - Babiak z kościołem św Augustyna i Anny z XIVwieku, konsekrowany przez biskupa Marcina Kromera. pierwotnie bez wieży, która dobudowana została później. Niestety kościół zamknięty, ale wynagradza mi to jedna, niesamowita chwila, kiedy idę przez przykościelne podwórze, szurając w liściach, a wiatr ciągnie polami chmury, pozwalając światłu słonecznemu dostać się do tego skrawka ziemi. i jest tak, jakby dotykały mnie pasma przędzy w kolorze, który nazywam ciepłem.

Kościół w Babiaku


*


Runowo, z pokornym, lekko przygarbionym kościołem Św Szymona i Judy Tadeusza. słońce nadaje blasku kutym krzyżom przytulonym do kościelnego boku. wewnątrz chciałam zobaczyć ołtarz z królewieckiej fary, ale niestety, niedogodnością rzadziej uczęszczanych turystycznie szlaków, jest głuchota drzwi i bram kościołów. ponadto zmęczenie mamy, która wybrała się z nami na tę wycieczkę nie pozwala szukać osoby władającej kluczami. ale nic straconego, przecież to wszystko tak blisko, że jeszcze będzie okazja.

Kościół w Runowie

*


podobnie zamknięty jest kościół w Ignalinie, wyświęcony przez biskupa Krasickiego, o ładnej inii barokowej, której nabył w wyniku odbudowy wcześniejszego XIVwiecznego. kościół salowy (jednowawowy) z hełmowym zwieńczeniem wieży, krytym gontem, a przywodzącym na myśl architekturę cerkiewną. to wrażenie potęguje jeszcze jasna, barokowa barwa tynku.

Kościół w Ignalinie





*



czy mogłabym nie kochać tej swojej, warmińskiej ziemi? nie mogłabym


Ps: Pozdro dla Ziny. Zinku, no jasne, że nie mogłabym nie przejechać przez Laudę! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz