poniedziałek, 30 maja 2011

rojenie sobie

rój: dzień dobry, my w sprawie gniazda

wu: o nie, absolutnie nie

rój: ależ jak najbardziej tak

wu: a, ani mowy nie ma, nie.

rój: oczywiście, że tak, właśnie tak. w kominie.

*

no i siedzę utknięta za zamkniętymi oknami, z zaklejonym dymnikiem i wyrzucam uparciuchy przy pomocy szklanki i tekturki.
a w kominie huczy, brzęczy- roi się.

**

uwaga praktyczna

nie brzęczeć dzwonkiem przy roju! za żadne skarby świata, ani brzęknąć!

10 komentarzy:

  1. oj, może być 'wesoło', bo jak rój sobie coś uroi, jak się uzbroi...

    OdpowiedzUsuń
  2. uroił sobie jak cholera. są wszędzie, w rynnach, na strychu, w kuchni, za oknami pokojów, to znowu taki wielki rój jak w tamtym roku. właśnie wracam z akcji łapania, kierowanej przez księdza proboszcza (bo też dawny pszczelarz i sąsiad w dodatku).
    Niestety Pan Czesiek Pszczelarz nie ma pojęcia jak je wyciągnąć, a nie wiadomo, gdzie jest królowa. Wyjścia na razie sa dwa - czekamy na to, aż może zdążą odpocząć i się przeniosą gdzieś gdzie da radę je złapać, albo czekamy aż polecą. jeśli nic z tych dwóch ścieżek - drastyczne wykurzanie. Jeszcze jedną konsultację odbędziemy z trzecim Panem Pszczelarzem, no masakra jakaś - konferencja pszczelarska :|

    OdpowiedzUsuń
  3. rój lubi dźwięk dzwonka. dzwonkiem woła się pszczoły, ekhm, wiesz, co ja mam na oknie...
    :|

    OdpowiedzUsuń
  4. a może pokadź im trochę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no i dzwonił następny pszczelarz. każdy chciałby ten rój, ale nikt go nie umie wyjąć. jeśli nie polecą zostaje tylko dym

    OdpowiedzUsuń
  6. że tak po wiem, i po rój ja dzwoniłam!

    OdpowiedzUsuń
  7. teraz będę musiała zbudowac im ul :| w końcu to mój rój

    OdpowiedzUsuń