piątek, 20 maja 2011

galimatias mianowany

Ha, okazuje się że drański proceder z ukrywaniem imion w naszej rodzinie sięga jednak wyższego pokolenia. Otóż moja mama i jej siostra, otrzymały z USC, akt zgonu swojej mamy, czyli babci Natalii. Zbulwersowały się wielce, gdyż dostały dokument obcej osoby. Nazwisko niby to samo, ale imię jakieś nieteges. Co się okazało? Babcia była urzędowo dopiero w drugiej kolejności Natalią, w pierwszej zaś - Filomeną, o czym nawet własne jej córki nie wiedziały (ciekawe czy dziadek ;) )
A ciocia Janka wcale się nie powinna temu dziwić, zwłaszcza, kiedy ma na imię Teresa.
Moja siostra Lala to wiadome, że tak naprawdę jest Elżbietą Barbarą, a ja nie mam wyrzutów sumienia, że moja Beata leży w szufladzie, zaś po świecie rozbija się drugoplanowa Joanna.
Ps: gdybym nie posiadała drugiego imienia, skoczyłabym do studni, zabierając ze sobą Beatę. Kto w ogóle wymyślił mi to imię i dlaczego nikt w domu go po owym wymyśleniu ani razu nie użył?


foto: Marta

4 komentarze:

  1. Zin pisze
    ...I myślisz że po tych Twoich wywodach coś zrobię ze swoim Romualdem hę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry Romuald nie jest zły! :]

    Tytus, Romek i Atomek :D

    OdpowiedzUsuń
  3. w Fantagiro był książe Romuald, a ja lubiłam Fantagiro. i chyba lepiej Romuald, niż Roman, tak sobie myslę hmm....

    OdpowiedzUsuń
  4. a czy Ty w ogóle masz imię? hę? tak sobie właśnie przeanalizowałam, ze ja chyba ani razu nie pomyslałam o Tobie - Wojtek :|
    masakra metal!

    OdpowiedzUsuń