miejsce, na którym siedzę, które zajmuję sobą, odejdzie razem ze mną. nie zniknie skrawek lądu ani spłachetek trawy, a przecież z mapy świata zniknie miejsce, na którym siedzę.
nie ja, ale właśnie ono; to, w jaki sposób patrzę, jak nazywam rzeczy, jak wymawiam głoskę "i" i jak chichoczę. znikną moje kapcie, choć kapcie zostaną pod łóżkiem, zaniknie króliczość pasiastych skarpetek.
w jakiś sposób czuję, czym jest planeta Latarnika, planeta Pijaka, planeta Bankiera.
nasze miejsca już się gubią. kiedy się oddalamy od siebie, gubimy głoskę "i", szczególny kolor weroneza i specyficzne znaczenie "gruntu", to się już nie pojawi.
daj mi losie nigdy nie zatracić tego, jak płynie bałkańska ścieżka, jak przyjaciel wymawia słowo "hipopotan", jak kicha. pozwól losie tym miejscom być całą moją ziemią.
*
(...) Westchnął z żalu i mówił sobie jeszcze:
"Tylko ten człowiek mógłby być moim przyjacielem.
Lecz jego planeta jest rzeczywiście za mała. Nie ma miejsca dla dwóch..."
Mały Książę nie chciał się przyznać, że tym, co najbardziej pociągało go w tej błogosławionej planecie, było przede wszystkim tysiąc czterysta czterdzieści zachodów słońca w ciągu dwudziestu czterech godzin.
(A. de Saint-Exupery "Mały Książę")
percepcja anioła
3 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz