sobota, 13 sierpnia 2011

Owce

Legenda prowadzi nas do czasów, gdy władzę nad Wyspami Owczymi sprawował król norweski Olaf I Tryggvason, surowy i chciwy władca. Były to czasy chrystianizacji archipelagu i słonych podatków zasilających skarbiec króla Olafa.
Daninę dostarczali farerscy posłańcy. Któregoś razu ich danina nie zadowoliła władcy.
- W jakie dobra obrasta wasza ziemia? - miał spytać poirytowany Olaf. Na co usłyszał:
- Sprawiedliwy panie, nie posiadamy nic prócz skamieniałej ziemi, mokradeł, wrzosowisk, grząskich łąk i niewielu marnych pastwisk.
- Niech będzie jak powiedzieliście! Co jest w górze, niech zginie pod ziemią, co znajduje się pod ziemią, niech się z niej wydostanie!
I stało się, jak powiedział. Lasy stąpiły pod ziemię, a ziemia urodziła tysiące kamieni, które do dziś rozsiane są po moczarach, wrzosowiskach i grząskich łąkach.

(Marcin Michalski i Maciej Wasielewski, 81:1 Opowieści z Wysp Owczych)

*

Dwóch dziennikarzy z rodzaju znających tego samego Józefa, niosło mnie w plecaku przez Wyspy Owcze. Dokładnie - w plecaku, bo książka jest napisana tak, jakbym siedziała im właśnie na plecach albo jeszcze lepiej- w kieszeni. Dowcipna, z wnikliwymi i bystrymi obserwacjami, z miejscem na podskórne wzruszenie, z biciem serca i głośnym śpiewaniem piosenki kiedy w górach kończy się światło. Dotyka ramion ludzi i szoruje po skałach, wlecze swój ogon po lodowatej wodzie i grzebie w rybich wnętrznościach. Niezwykle wartka, pociągająca.
Dzięki Zinku! :D


*

Kontury Wysp Owczych na mapie przypominają tańczącą primabalerinę, która w ekstatycznym pląsie odchyla głowę i zatraca się w złowieszczej melodii otaczającego ją oceanu. Dostojna i samotna, upojona dzikim szumem, jest obiektem westchnień tych nieco szurniętych absztyfikantów, którzy za krótkie spojrzenie gotowi byli przypłynąć z dalekich krajów na chropowatym cielsku Lewiatana.
Dryfujących u wybrzeży adoratorów spowija gruby kaftan chmur. Szarozielonkawa suknia tancerki mieni się cekinami osad i miasteczek.

*

- Skąd jesteś? - pyta Bogi.
- Z Polski - odpowiadam.
- Z Polski?! W 2006 roku spędziłem w Polsce wakacje! Piękny kraj, doświadczony przez los. Co prawda przed hotelem w Krakowie skradziono mi nowy samochód, ale to nie jest jeszcze powód, by źle myśleć o całym społeczeństwie, prawda?
Ach, co to był za samochód....

*

Na Owcach każdy pretekst jest dobry, by świętować, by spotkać się w gronie sąsiadów i przyjaciół. Jeśli nie ma wyraźnego powodu do celebracji, to szybko się takowy wymyśla.
Komuś urodziło się więcej jagniąt niż się spodziewał, ktoś inny sprzedał z zyskiem wysłużone auto, jeszcze ktoś wyśnił, że w zatoce pojawią się wieloryby.


znakomicie to rozumiemy, czyż nie?

*

Korespondent brytyjskiego magazynu muzycznego "NME" z relacji farerskiego G! Festivalu zwrócił uwagę, że wielu ludzi słucha koncertów z łodzi cumujących w zatoce Gøtuvik (...) Ale najbardziej zachwyciło go co innego: "Wobec niedostatku miejsc noclegowych w najbliższej okolicy, każdego roku kilkudziesięciu mieszkańców Syðrugøty opuszcza osadę, by udostępnić swoje domy muzykom, dziennikarzom i gościom festiwalu. Z tego powodu przez jeden lipcowy tydzień budzę się w stylowo urządzonym salonie, pod portretem rodziny, której nie dane mi było poznać"


a ten fragment przywiódł mi na myśl moje ostatnie zagapienie się nad norweską legendą o trollach w wigilię. o tu. rozważałam wówczas taką możliwość, że ludzie sami wynoszą się z domu, żeby trolle mogły ucztować. i czy nie mogło być właśnie tak?


*

Dla jednego z nas był to koniec przygody i stracona szansa na tytuł pierwszego polaka, który przejedzie z kumplem na hulajnodze pod Atlantykiem w mniej niż trzy kwadranse, mrugając lewym okiem i wykrzykując łacińskie nazwy nielicznych roślin, którym udaje się wzrastać w płytkiej i jałowej glebie Wysp Owczych

(fragmenty z książki M. Michalskiego , M. Wasielewskiego - 81:1 Opowieści z Wysp Owczych)

**

Linka do strony z muzyką farerskiego zespołu Aldubaran


a tu malarz farerski- Ingálvur av Reyni

*
mocno kojarzy mi się z malarstwem Cézanne'a.
a tak u zbiegu okoliczności, zakupiwszy sobie w olsztyńskim Antku wariacie, przenajpiękny album niemiecki z akwarelami i rysunkami Cézanne

a tu Ingalvur av Reyni
i tu
i tu
i tu
i tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz