czwartek, 4 sierpnia 2011

kuknij w wusz

jest upał, a ponieważ wczoraj się znakomicie upiekłam, dziś mam odsiadkę w cieniu pruskiego muru. no to obiad

Najsamprzód weźmij kwartę wody i wrzuć szklanicę soczewicy (a bądź uważny, by to soczewica w garncu się znalazła, szklanica zaś poza garncem przebywać ma). Na małym ogniu z łyżeczką curry gotując bacz, by ci nie wyszumiała (soczewica, nie łyżeczka) podówczas, kiedy telefon odbierasz i z przyjaciółką mówić poczynasz. Jeśli się jednakże to stanie, dmij co sił w szum, a ogień zmniejsz pod garncem.
Kiedy już się soczewica ona uwarzy (zasie w 10 minut może to uczynić, jeśli jest czerwona, inne kolory dłużej wymagają ognia), trzy szklanice płatków owsianych wsyp i mieszając dziarsko bacz pilnie, by się nie przypaliwszy, coś z dziesięć minut na ogniu wytrwało aż do zgęstnienia i połączenia się ingrediencyj.
Następnie z ognia zdejmij i studź, co dość długo się dzieje. Wtedy dopiero możesz oddzwonić do przyjaciółki swej, której telefon tak niecnie przerwan był.
Natenczas cebulę dużą, albo i ze dwie obrawszy i w kostkę pociąwszy, na złoto podsmaż i z masą owsianą połącz, dodając jeszcze soli i pieprzu oraz ingrediencyj ziołowych, co może być i macierzanka, i czomber, i lubczyk, tudzież por z listkiem selerowym.
Wymieś ręką porządnie, by się to wszystko połączyło, nie zapominając wszelako o posiekanym czosnku, którego ząbek winien starczyć albo i dwa jeśli kto lubi.
Na to dwa, trzy jaje wbij, jeśli zaś masa odpowiedniej gęstości nie dotrzyma, bułki tartej naprósz, jak to w mielonych praktykuje się.
Z masy kotleciki formuj i w bułce utartej je obtaczając, na rozgrzanym tłuszczu smaż, wszakże pamiętając iże wchłaniają tłuszczu sporo, zatem gorący być on musi
całość z sosem pomidorowym podawaj lubo jakim chcesz
a ja sos ze świeżych pomidorów i żurawin czynię z kardamonem, ciemną oliwką, bazylią, szałwią, papryką oraz pietruszką.



*

a w ogóle to wszystkiego stolat z okazji urodzin mojej długoletniej siostry, i stopy wody pod kilem, co piszę z niejakim smutkiem, bo w sobotę wypływują, a ja nie mogę.
kuk lądowy :(

4 komentarze: