środa, 9 marca 2011

remedium

W popołudniowej ulewie słońca, opierając utarmoszony łeb o blat nauczycielskiego mego stołu, wspomniałam sobie taką historyjkę z początków pracy jeszcze.
Piotr - chłopiec, przy którym ADHD to mały kosmaty szczeniaczek z różowym języczkiem. Piotr, którego rodzice szorowali co tydzień do szkoły z nastawionymi w szpic parasolami i językami, Piotr maluje wspomnienie z wakacji.
Wszystkie piątaliki smarują ozorami po kartkach, tylko Piotr siedzi zadumany. Na arkuszu zarysowana linia horyzontu, pod nią zieleń, nad nią błękit.
Piotruś, pytam delikatnie, nic więcej nie przychodzi ci do głowy? co jeszcze pamiętasz z wakacji? Nic, mówi Piotr ciskając we mnie błyskawicą spod ściągniętych brwi. Ja z innej strony próbując, no pomyśl, tak jakoś nudno na tym obrazie, nic sie nie dzieje, może coś jeszcze domalujesz...? Zawieszam głos i staję za chłopcem. Piotr myśli, myśli ciężko, myśli kłębią się i układają pod nogami ławki. Gęsta budyniowata cisza zawisza nad klasą i ciszę tę rozrywa głos, jak trąbka
- A kurwa pierdolnę tu balon!
Po czym Piotr domalowuje w centrum obrazu piękny czerwony balon z koszem.

*

A więc ja, moim kochani, też kurwa pierdolnę tu balon!

3 komentarze:

  1. aaaaaaaahahahahaha!!!
    niczym rozsławiony w dowcipach Jasiu

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopiec wcześnie zrozumiał, czym jest twórcza wolność. Ten nonszalancki gest stworzyciela; balon - i widział, że balon był dobry.
    Sprawa miała też pewnie drugą stronę: zabawne, ale trzeba było jakoś zareagować pedagogicznie :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Biń - o to to to. Do tej pory jest to ulubione hasło w pokoju nauczycielskim, kiedy sytuacja zdaje się patowa ;D

    Panie Janie - dokładnie, w rzeczy samej ;D

    OdpowiedzUsuń