sobota, 14 kwietnia 2012

zobota

sobota. zanim doszłam do sklepu złapały mnie pogaduchy podrożne. przytargałam sobie piwo, ingrediencje łikendowe oraz nową kamionkową miseczkę, którą chytrze muszę jprzemycić przed mamą, by uniknąć "apocota". piwo sobie otworzyłam, a ponieważ w wyniku zaistniałych okoliczności nie moge dziś zabrać się za ogród, lenięsię, i to jak! w tle pitoli Frycek, za oknem ptacy i zawilgłe powietrze mieszane ze słońcem, pod progiem czai ochota na Misa criolla Ramireza


*

a z tapczaństwa patrzą na mnie dwie absolutnie cudowne lale, które dostałam od siostrzenicy Marty, która z kolei wypatrzyła je na Ciucholland Drive (Toruń)



On jest niespełnionym artystą o wielkiej wrażliwości, ale znikomych zdolnościach przystosowawczych. występuje w podrzędnym cyrku, gdzie zabawia mizerną publiczność popisami na wrotkach. Ona, zakochana w nim od pierwszego wejrzenia jest siłą i duchem tej pary. Czuje się szczęśliwa tylko wtedy, kiedy jest blisko niego, czy to na scenie, czy w domu, gdy przynosi mu kolację. Całuje go na dobranoc, śpiewa kiedy on czuje się smutny, udaje, że publiczność naprawdę śmieje się podczas ich występów, a kiedy wracają do swojego domu na tapczanie, zachowuje się tak, jakby odnieśli kolejny sukces. On jest światłem jej oczu, a ona jest jego ziemią. Śliczna para

2 komentarze: