niedziela, 24 lipca 2011

z zapisków fioletowym atramentem - Norwegia 1

foto 1
foto 2

*

11 lipca (poniedziałek)

morze jest srebrne


*


12 lipca (wtorek)

jeszcze nie wiem, o co cho, wszystko jest nowe, jeszcze ma kolce, ludzie, autokar, przestrzeń. Borgund wita nas paskudnym światłem, które sprawia, że mój biedaszyb-aparacik wariuje. i walczę z manualem, bo kościółek wart. Świątynia słupowa, smołowana, aż się chce przytulić twarz i wdychać zapach drewna i węglowodorów. kształt jest tak oderwany od krajobrazu, że aż do niego pasuje



i jazda przez góry, krajobraz księżycowy, skały, skarlałe drzewa, a wszystko zlane ciężką mgłą, która osiada po wewnętrznej stronie powiek. bujam się sennie w fotelu i nie znajduję się w autokarze, tylko ciągnę jak duch przez chłodny krajobraz. piękno w postaci czystej.
a później camping nad fiordem Luster o seledynowej wodzie. na straży lasu stoją nakrapiane storczyki.

4 komentarze: