wtorek, 7 grudnia 2010

Paniusia wzywa na pomoc zegarmistrza

Kiedy weszłam, tak już leżała. Próbowałam coś zrobić, masaż klatki, sztuczne oddychanie, ale nic, nic, nic! Paniusia wraz z siwowłosym panem, pochylają się nad kukułką. Zegarmistrz bierze w dwa palce skrzydełko, unosi je, opuszcza, jeszcze raz unosi, znowu opuszcza, osłuchuje plecy budki, mierzy wskazówki - Jesteśmy spóźnieni. Mówi zwieszając głowę.

2 komentarze: