niedziela, 11 września 2011

leżąc pod powierzchniami

"Słońce raz po raz rzuca bumerangiem pogody na oślep. Jeśli trafi, będę jego skaleczonym ciepłym dzieckiem. Bumerang powraca, strąca deszcze, śniegi, mgły. Niekiedy leży zimny pod łopianem. Biorę go wtedy w ręce. Wydaje muzykę, dzięki której rosną liście, a chmury nad płochym lasem drewnieją. Mam niewiele lat i znamię na oku.

Przychodźcie do mnie wszelkie mrozy. Mam kolebkę dla was w jeziorze. Przychodźcie do mnie wszelkie błyskawice. Mam żłóbek dla was w paszczach kamieni. Przychodźcie do mnie wszelkie obłoki. Mam koryto dla was pomiędzy krowimi rogami. Przychodźcie do mnie wszelkie deszcze. Mam nieckę dla was z zakwitających młodością dłoni. Przychodźcie wszyscy, którzy macie polne lekkie głowy, wszyscy, którzy macie leśne nieostrożne prącia, wszyscy, którzy macie niebieskie kończyny służące wam do opowiadania bajek.

Miałem matkę i ojca, ale się pozamieniali. Miałem siostrę i brata, ale się nawrócili. Miałem siebie samego, ale z krawędzi świata się zepchnąłem. Siedzę teraz nieobecny w dołku, który pozostawiła ulewa. Wewnątrz cichych kamieni i liczę dni do końca świata. Wszyscy pracujemy w piecu życia. Obserwujemy drewnianą długą łopatę, którą Bóg wsuwa do paleniska i robi miejsce dla nowego życia. Nawet po śmierci jest nam ciasno. Dobranoc, śpij z Bogiem, dobranoc!"

Glosolalie. z książki Kazimierza Brakonieckiego - Światowanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz