czwartek, 20 stycznia 2011

Wplecenie

"Życie Marii Antoniny jest jaskrawym dowodem okrucieństwa losu w stosunku do bezbronnego, przeciętnego człowieka, któremu przemocą każe wyrosnąć ponad jego własne ludzkie rozmiary i możliwości.
Maria Antonina żyła trzydzieści osiem lat, a przez trzydzieści szła drogą przeciętnej kobiety, jakkolwiek przeżyła je w niezwykłych okolicznościach. Nie przekroczyła ona pospolitości ani w złym, ani w dobrym znaczeniu. Była to dusza mała, charakter nieciekawy, a rola, jaką Maria Antonina grała przez długie lata, odpowiednia byłaby z punktu widzenia doniosłości historycznej raczej dla statysty. Bez rewolucji, niszczącej bezmyślny świat jej igraszek, mała arcyksiężniczka z domu Habsburgów żyłaby dalej beztrosko jak sto milionów innych kobiet: tańczyłaby, gawędziła, kochała, śmiała się, stroiła, składała wizyty, dawała jałmużnę i rodziła dzieci, aż wreszcie umarłaby spokojnie na królewskim łożu, nie przeżywszy właściwie nic doniosłego. Złożono by ją uroczyście na katafalku, noszono by po niej żałobę, a wkrótce zatarłaby się w pamięci potomnych, jak tyle innych księżnych, jak wszystkie te Marie-Adelajdy i Adelajdy-Marie czy Anny-Katarzyny i Katarzyny-Anny, których imion, wypisanych chłodnymi literami obojętności w "Almanachu gotajskim", nikt nigdy nie czyta. I nikt nie zapragnąłby się dowiedzieć, kim była ta zgasła dusza i miniona postać, a co najważniejsze, sama Maria Antonina, królowa Francji, nie dowiedziałaby się nigdy o uśpionych w niej wartościach, gdyby nie przeszła przez gehennę cierpienia.
Na szczęście czy nieszczęście człowiek przeciętny nie czuje potrzeby patrzenia w głąb własnej duszy, gdyż ona go nie zaciekawia; nie zastanawia się więc nad sobą dopóty, dopóki nie okaże się tego potrzeba. Samotnie nie korzysta z drzemiących w nim możliwości, pozwala spać bezczynnie swym uzdolnieniom i daje słabnąć siłom ducha niby nie ćwiczonym muskułom. Dopiero prawdziwa konieczność zmusza go do baczności i do napięcia zwiotczałych mocy. Umysł zwyczajny musi być przemocą spędzony z wygodnego legowiska przeciętności, aby stał się tym, czym mógł być od dawna. A do tego celu los ma tylko jeden bat: nieszczęście. Jak artysta, który z rozmysłem tworzy rzecz drobną, zamiast z wielkim rozmachem okazać moc twórczą - tak los wybiera od czasu do czasu człowieka małego, aby dowieść, że nawet z marnego materiału wydobywać może najwyższe napięcia, a ze słabej i opasłej duszy wykrzesać wielką tragedię.
I jedną z najpiękniejszych jest mimowolna i niepragniona bohaterskość Marii Antoniny"

(Stefan Zweig. Maria Antonina.
Tłum Zofia Petersowa)

*

Zajęła mnie ta ksiażka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz