"A wiec gdzie znikają stracone imiona? Prawdopodobieństwo, że przetrwają w tym przypominającym labirynt mieście, jest bardzo małe. Niektóre zostaną rozjechane przez ciężarówki, inne zginą w rowie tylko dlatego, ze nie starczy im drobnych na pociąg, jeszcze inne utoną na dnie głębokiej rzeki z kieszeniami obciążonymi dumą.
Lecz mimo to kilka z nich przetrwało, dotarło do miasteczka straconych imion i może stworzyło tam cichą wspólnotę. To naprawdę nieduże miasteczko. I przy bramie pewnie stoi taka tablica:
NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY
Nieupoważnieni, którzy wchodzą, oczywiście podlegają odpowiednio niewielkim karom."
((Haruki Murakami "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta. Uboga krewna")
*
czy książka jest lepsza, czy gorsza, magiczna, czy przygruntowa, stale utrzymuje mnie pod wrażeniem Murakamiego, jego umiejętność 'pojawiania świata'. specjalnie nie użyłam tu zwrotności czasownikowej, bo czuję to raczej, jakby autor podnosił ręce do góry a świat podążał za nimi, usiłując dosięgnąć wnętrza autorskich dłoni. on nie konstruuje, nie buduje, tylko rośnie je w jednej chwili rozciągniętej samej w sobie. przytoczony fragment bardzo mocno kojarzy mi się z jedną z najpiękniejszych dla mnie książek Murakamiego, czyli "Końcem świata". jeśli miałabym wybrać rzeczy, które wpłynęły na światy w mojej własnej głowie, to "Koniec świata i Hard-boiled Wonderland", byłaby jedną z nich. jest jedną z nich.
magiczne książki Murakamiego (bo dzielę je na magiczne i te przygruntowe, które mnie nie pociągają aż tak, choć nie stronię od ich przeczytania) są mi jakoś szczególnie bliskie i nie chodzi o obecność w nich magii, tylko o to, że to poczucie "magii", wynika z pewnego stanu i sposobu patrzenia. odkrywam wspólną mi przestrzeń patrzenia. znam tę formułę świata, jakbym się w nim urodziła. cienie pod nogami, nigdy nie są dla mnie "tylko cieniami". nazwę to poczucie i patrzenie - przestrzenią za uszami
percepcja anioła
3 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz