zima. niet prądu, niet ogrzewania (bo piec na prąd walczy), niet wody. z ostatniego kasłania rur żech z tatą nocą napełniła dwa garki, znaczy jeden i pół wodą, a tylko pół- nocą.
ranek. Matuś narzeka, niet wody, niet pradu, niet ciepła, no chociaż lodówka w swoim żywiole, herbaty mało pijmy, bo nie starczy do życia wody. w ogóle to się nie myjmy, nie uzywajmy, nie pijmy i żadnego użycia z przedrostkiem hydro.
Mam Danuś: (około 7 rano) no, i nadal nie ma wody, nie wiem, jak nam wystarczy
ja:(zwleczona z łózka zimowego) idę do pracy
*
ja: (wchodzę do dom)
Mam Danuś: Ojej, nie ma wody ciągle i nadal, ledwo starczyło, żeby zupę ugotować. Ale za to zrobiłam na dwa dni.
:|
percepcja anioła
3 tygodnie temu
Masakra. :)
OdpowiedzUsuńPamiętasz jak pisałam w Reteskowie, jak mi zabrali prunda? :D:D
Potubjec!
OdpowiedzUsuńScarylov. :/
OdpowiedzUsuńczyż to nie ironia - wokół tyle wody w śniegu, a w rurach burczy :/
OdpowiedzUsuńponiżej post, który pomoże sprawę rozwiązać ;)
to może ognisko/rondelek i śnieg roztapiać? a w esklepie wody nie ma? przecież to brzmi jak bajka z kosmosu @_@
OdpowiedzUsuńno jasne, ze mozna kupić w sklepie w ostateczności, ale jakbyś nie znał mamy
OdpowiedzUsuń;D