sobota, 25 stycznia 2020

kanikuła

za wyjątkiem tego, że zimy brak, choć tytularnie niby jest

*

a tak ładnie napisał o Trachu tow. Radwański, że aż się zawstydziłam, bo nie jestem pewna, czy ten tomson jest w  stanie udźwignąć takie słowa, ale i tak się cieszę i jest mi przyjemno w ego

Janusz Radwański
"Powiedzmy sobie szczerze: Trach Joanna Lewandowska to książka pełna niezwykłej uważności i podszytej goryczą czułości do świata. Tam jest to, co chciałbym wypowiadać, gdybym miał chociaż krztynę tej odwagi która jest w Trachu. Bo to jest najodważniejsza książka, jaką przeczytacie w tym roku, idzie tam, gdzie dawno nikt nie szedł i może już nikt nie pójdzie. Czekałem na tę książkę kilkanaście lat. Warto było."

*

A zanim zorganizowałam się, żeby udostępnić post, napisał jeszcze drugi poeta, Jacek Mączka. Ach, muszę wzuć większą skórę, gdyż moje opite przyjemnością, jak bąk, ego, nie mieści się w tej mniejszej..

"No i trach! Tym razem w mojej błogosławionej skrzynce pocztowej – „Trach”, późny debiut Joanna Lewandowska. Lubię trzymać w dłoni rzeczy zrobione dobrze. Zarówno minimalistyczna okładka (projekt Dariusz Sokołowski), jak i faktura papieru, czcionka i inne elementy, to przykład, rzadki niestety obecnie, kunsztownego rzemiosła. Na pierwszej stronie – „rozumienie” – erotyk nie-erotyk, wprowadzający czytelnika przekornie w świat wydany na pastwę Tanatosa. Rogówka, błona bębenkowa, szorstka pięta – szamocemy się na krótkiej smyczy biologii, daremnie usiłując „się umościć gdziekolwiek”. Rozumienie boli, rozległa świadomość jest nieodłączna od cierpienia. Buduje wiedzę o rozpadzie i bezbrzeżnej samotności."
*
Wielka przyjemność i poczucie zaszczytu jest też dlatego, ze cholernie cenię pisanie i Radwańskiego i Mączki, i to od dawna dawna, kiedy jeszcze Internet miał swój początek i koniec...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz