poniedziałek, 23 lutego 2015

Ócz się ócz

"Nie ma co się śmiać. To historia mojej małej ojczyzny, moglibyśmy być drugim Wałbrzychem, gdyby nie dziedzic i tu moglibyśmy zejść na Ciemno, prawie noc, ale Ty przecież czekasz, aż Bator umrze"
 (J. Radwański)

to nie tak, że czekam , rzecz dotyczy irracjonalnego poczucia we mnie, które jest nieufne wobec polskich autorów, których realnie można spotkać na ulicy. wszelkie argumenty trafiają w płot, ponieważ na tym właśnie zasadza się irracjonalność (na płocie czyly)


do czego zachęcam? do zjedzenia pozycji wspomaganych pratchettowsko, czyli Nauki świata dysku, obecnie już części 4tej (T.Pratchett, Ian Stewart /matematyk/, Jack Cohen /biolog/)

rzecz bardzo przystępnie uważam objaśnia różne rzeczy, stawia i próbuje odpowiadać na zostawione przez ludzkość pytania, nauczycielom, jak mi, daje narzędzia do objaśnień i tak naprawdę, jest pozycją o myśleniu, tak po prostu o myśleniu

Przed rybosomami była tylko chemia. Skomplikowana, oczywiście, ale sama komplikacja nie wystarcza. Liczy się złożoność, co w tym kontekście oznacza "zorganizowaną komplikację". Każdy kucharz wie, że w efekcie podgrzewania cukru i tłuszczu - dwóch stosunkowo prostych substancji chemicznych - powstaje karmel. Na poziomie chemicznym karmel jest niesamowicie skomplikowany. Zawiera niezliczoną rozmaitość molekuł złożonych z tysięcy atomów. Struktura molekuł karmelu jest o wiele bardziej skomplikowana niż większości molekuł, których używacie, by przeczytać tę stronę. Jednak karmel nic specjalnie nie robi, tyle, że dobrze smakuje, więc sama komplikacja nie wystarcza, żeby działo się coś nowego i ciekawego. Podobnie mieszanie rozcieńczonych roztworów aminokwasów, cukrów, zasad i tak dalej z pewną szczególną gliną generuje długie i bardzo skomplikowane polimery. Tyle że - jak karmel- nie są one specjalnie ciekawe. Jednakże gdy tylko za pośrednictwem najwcześniejszych rybosomów zaczną się oddziaływania między nimi, złożoność bierze górę nad komplikacją.

(Pratchett, Stewart, Cohen)

a dziś jest podobno Dzień Walki z Depresją, czyli celebrując dzisiejszy dzień, nie walczę (tak mi logicznie wychodzi)

5 komentarzy:

  1. Sama jesteś żyjącą autorką i co, mam w Ciebie nie wierzyć?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja najczęściej w siebie nie wierzę ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. ale nie jestem autorka, blożek, to takie tam sobie pitolenie bez jakiejś wielgiej odpowiedzialności. to nawet nie jest blożek literaci i właściwie ja się sama dziwię, że ma aż 30 czytelników : |
    wiem, ze to moze się wydać jakiemuś blogowiczu gupie, ze piszę aż przy liczbie 30, ale tak naprawdę jest, bo ten blob nie funkcjonuje na widoku, więc się strasznie cieszę i cholernie jestem dumna z tego aż

    OdpowiedzUsuń
  4. jako jeden z trzydziestu (teleturniej) powiem tylko
    (był post w natchnieniu nieowinięty w bawełen ale sie zwinął)(szyfrem, szyfrem!)
    że ogólnie to niekiedy szkoda gadać

    załączam ciepłe wyrazy (np. kaloryfer, termofor, Sahara)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mogłam znieść tak jawnie wystawionego swego mazgajstwa jednak : |

      tak, czy siak dzięki : ))

      ale sahara to tylko w godzinach dziennych! ; D

      Usuń