sobota, 14 lutego 2015

van balenty

 niebo bez chmury, gwiazdy jak brzytwy, orion usiadł w koronach cmentarnych drzew, centaury i ja podziwiamy rzeczy, jakimi dzisiaj są. nie ma bardziej wymarzonych walentynek.




ludzie nie lubią świąt. bożego narodzenia, wielkiej nocy, zżymają się na wesela, śluby, pogrzeby, zżymają się na mus pójścia na bal karnawałowy, na walentynki (bo to niecne i obce święto)
ja tak sobie myślę, że może to nie to, ze święta i celebracje są złe, tylko może ci ludzie nie bardzo wiedzą (umieją) jak je obchodzić?






chociaż od lat nie mam nikogo, z kim mogłabym obchodzić ten naprzybyły obyczaj srodze potępiany przez: miłośników czystości (sic!) kultury (klask), miłośników prawdziwej sztuki (klask), miłośników andergrantu (klask), miłośników czegokolwiek ale nieposiadających wespółtowarzysza (klask), 
to ja tam nie mam nic na przeciw onemu dniu, a nawet mam mu za dobre, że się napoczął był i gdybym tylko miała z kim obchodzić go, to obchodziłabym aż by huczało. 
a tymczasem obchodzę  uściskowując bliskich i wręczając im całuski cukiereczki ciasteczka i też je fajnie, bo to jeszcze jedna okazja żeby powiedzieć komuś tak bardziej odświętniej - lubię i kocham Cię.

2 komentarze: