Pysznościowa i dobroczynna naleweczka na kwiecie czarnego bzu, czyli Łzy chrabąszcza dla Małgorzaty
Około 50 baldachów czarnego bzu zebrać w słoneczny i suchy dzień inie płukać
1l wody źródlanej zagotować z 0,7 kg cukru, wyszumować.i przestudzić
2 cytryny wyszorować, sparzyć, pokroić w plastry
W wyparzonym słoju układać warstwami - kwiat i plastry cytryny, a następnie zalać syropem
Teraz najtrudniejsza część operacji - zakryć wlot słoja gazą i zostawić na słońcu na 10 dni, bacząc wszakże by zawartość nie sfermentowała (ja, kiedy już widzę, że coś zaczyna się dziać - mieszam)
Sok po upływie 10 dni zlać (jest pyszny i zdrowy sam w sobie, ale przechowywać go trzeba w lodówce). Przecedzić a następnie dolać do niego 1l spirytusu i sok wyciśnięty z 3 cytryn. Wymieszać.
Do nalewki dodać łyżeczkę korzenia arcydzięgla litwora i odstawić na miesiąc w ciemne miejsce, co 3-4 dni potrząsając. Przelać do butli, pozostawić do sklarowania
*
A propos arcydziegla, to na Owcach i na Islandii rósł w wielkiej obfitości, aż mi serce skakało pod brodę, już bym brała łopatkę, juz kopała!
:]
percepcja anioła
3 tygodnie temu
Dziękuję :) bardzo
OdpowiedzUsuńzrobię go jednak w przyszłym roku, muszę przytargać tu w jakiś sposób spirytus, bo takiego napoju tu nie ma :)
Buziak ciepły irlandzki
a to koniecznie. albo sam ogon! : D
Usuń