piątek, 4 listopada 2016

wytwarzanie grubości

wczoraj wydobywając swe ciało pedagogiczne z szybu kopalni czułam smak śniegu w powietrzu. w nocy padał. rano zostały po nim białe fartuszki na trawach

*

a dziś jest łikent już i się walam z Dziennikami Osieckiej (fakty są taki, że walam się od wtorku i irytują mnie ludzie, którzy czegoś ode mnie chcą, np żebym uczyła i w ogóle żebym szła do kopalni i przeszkadzają w czytaniu). lubięu to, książkę, nie irytację,  ale masakrują mnie przypisy. objaśniają od A do Z wszystkie hasła występujące w tym serialu, przypisy na pół strony (większe pół!), przypisy, do których bieżę, zostawiając urokliwy dziewczyński świat podlotkowatej Agnieszki, szuram kapciami po kartce z myślą, ze istotne będzie tam doomówienie, a tu bęc, objaśniają mię kto zacz Tuwim, Stalin, co to jest adapter. i ja rozumiem, że współczesny telewidz, który na pewno z dziką rozkoszą zanurzy się w sążnistą lekturę dzienników, może nie wiedzieć, co zacz szaflik, szpargał, czy Józef Stalin, ale kurnamaćiwszyscypomagierzyczarta! jest granica! (Nałkowska wyjaśniona tamże). i dzie później upchać te tomiszcza!

przypis: "Parlamentarność - przen. przyzwoitość, kulturalność, obyczajność" howgh!


i tak, jem końską paszę na śniadanie. 

Przypisy * końska pasza- obrok

2 komentarze: