poniedziałek, 5 stycznia 2015

dzyń dzyń

Przeczytałam dziś wieczorem Trzęsienie czasu Vonneguta i kiedym zaryczana i wstrząśnięta w łeb ją odnosiła na biurko, odczytałam z okładki: "Najzabawniejsza powieść Vonneguta od czasu Śniadania mistrzów (Newsweek)". Na Croma, co jest ze mną nie tak? !

Ps: Czuję się jak kot do uśpienia

5 komentarzy:

  1. Kiedyś na jakimś filmie Woody Allena ("najśmieszniejszy film roku") się zaśmiałam jeden raz.
    PS. Dziś/wczoraj był "blue monday". Albo za tydzień będzie. Albo za dwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie to wzór działa chwiejnie w cyklu rocznym u mnie, jak widzę ;D

      z przyjacielem uśmieliśmy się ostatnio na bitwie pięciu armii. z niedowierzania, absurdu i paru zachowań w kinie. neno oczywiście książka jest z humorem, ale bardziej poruszająca mocno. vonnegut to jednak jest ktoś (jest w sensie pisania)

      Usuń
    2. a, jeśli idzie o Allena, to chyba to jest podobne uczucie.

      Usuń
  2. A gdyby Vonneguta zekranizował Allen, czy byłoby śmiesznie? Hm.
    Znowu zapomniałam być przygnębiona w blue monday, damn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale już gdyby allena napisał vonnegut, to byłoby na mur hej ho!

      podobno jeszcze ostatnie resztki przygnębień można dostać w Lidrze, ale sporo jest pokruszonych

      Usuń