środa, 13 sierpnia 2014

śpiewogry i rój Perseusza

Zajęta byłam gośćmi i obchodzeniem urodzin. Na zdjęciu jest Zinek, ale ja siedzę po drugiej stronie aparatu.




To barzo przyjemne acz dewastujące dla zdrowia, nie da się zaprzeczyć. Nie da się też w moim przypadku tego zdrowia nie dewastować, bo nachodzi mnie piekielny pociąg do zabawy i poniekąd samozniszczenia przez zyg zyg, no i chuf! I lubię! A kawałki ducha, godności i moralnego pokoju będę sobie zbierać później, jak już post wygra z karnawałem.
Niebo tną Perseidy, wczoraj zaczął się był zmasowany ich atak i taki miałam plan, że wyjdę pod niebo bezchmurne (bo bezchmurne było) i zimne i zauważę sto meteorów i wypowiem sto życzeń, a zamiast tego poszłam spać i cała urodzinowa możliwość uczynienia sobie żywota pięknym i wspaniałym, poszła w pizdu i tyle ją widzieli. No więc świat nie okaże się najpewniej piękny i wspaniały, niemniej jednak mam plan by go trochę do tego przymusić. Dziś, siedząc na klopie (barzo dobre i twórcze miejsce) opracowałam strategię onego przymusy, aparat nacisku i ogólne ach och afirmacji, jak znam Czcigodną Panią Przypadek (na mur jest to baba, bo faceci nie są tak przemyślni), cały plan weźmie w łeb tuż za najbliższym płotem. No trudno, opracuję wtedy plan B, później C i będę się martwić, kiedy niebezpiecznie zacznie mi się kurczyć alfabet.
Aha, do urodzin (*nieprzypadkowo wspominam o nich w tym wpisie, gdyż jeżeli jeszcze nie złożyliście mi osobiście, pocztą dramatyczną lub elektroniczną, lub nie umieściliście stosownego kosza róż i małego kotka na fejsbuku, to teraz właśnie jest czas i miejsce, by rzecz naprawić), garść wypróbowanych przyjaciół i rodziny, kiełbasa nadziana wiechetkami estragonu, grillowane pieczarki z warzywami, piwsko, wińsko, śpiewy, świece i świerszcze, tradycyjnie rozdzielone sprawiedliwie wśród ludu poncha i kocyki, a później jeszcze degustacje nalewkowe, kolejni goście, dzionek w Jeziorańskiej pizzerii i Retro i mnożące się ilości alkoholu. Co go z utylizowaliśmy, jakimś dziwnym trafem pojawiał się w najdziwniejszych miejscach. No i tak, panie dzieju, mam 38 lat i moim życiem rządzi Entropia : ]







*

a tu link do drugiego listu Janurza

a tu matkaboska szydełkowa




 A bociany wkrótce odlecą. Odliczamy dni






4 komentarze:

  1. łzy mi w oczach stanęły z wrażenia, że tam nie byłam
    jestem tropicielem, hurra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahahahahah, witaj w Nielocie Tropicielko! : D
      mam nadzienie, że w końcu uda Ci się być tu : ))

      Usuń
  2. Matkoboskoszydełkowa, pięknie udzierganych dni Ci życzę!
    Pochwalę się, że też miałam kiedyś 38:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję : ))
      Ano liczba rośnie, ale jakoś mnie specjalnie to nie zdejmuje lękiem, co innego moje możliwości fizyczne i masa ciała psiamać! ; D

      Usuń