Usiłuję zrobić cokolwiek, ale idzie mi jak z kamienia. Robię sobie chłodnik
Butla przecieru pomidorowego (mamy własny, więc jest gęsty i pełen pesteczek), świeży ogórek, sporo pietruszki, ząbek czosnku - blenduję. Do tego odrobinę soli i pieprz i do lodówy. Wiadome, przepis stary jak świat, a cieszy : )
a w momentach, kiedy szczątkowo, to szczątkowo, ale przynajmniej trochę próbuję zrobić coś sensownego, przygotowuję butelki na nalewki. Wkrótce czas nastawić maliniak, żeby tylko popadało, inaczej maliny będą suche jak pieprz i nici z tego. czytać nie mogę za wiele, w tej temperaturze. wczorajszy dzień przeleżałam na podłodze w najciemniejszym pokoju na wpół śpiąc, dziś w powietrzu czuję zapowiedź burzy, ale może nas ona tradycyjnie i uroczyście ominąć. powinnam jechać nad jezioro, ale sama nie wiem, czy mi się chce - trochę się chce, a trochę nie. a, i obejrzałam wczoraj w letargu "U Pana Boga za piecem", można sobie jęczeć, ale ja lubię ten film i już.
percepcja anioła
3 tygodnie temu
no swietnie ale chlodnik to przeciez z botwinki, ten litewski...twoj raczej hiszpanski - gazpacho :)
OdpowiedzUsuńchłodnik w j. polskim to zupa podawana na zimno., chłodnik litewski to już jest ukierunkowanie z czego, podobnie jak gazpacho . jedno i drugie jest po prostu chłodnikiem ; D
OdpowiedzUsuńno jeszcze koperek i cudnie :)
OdpowiedzUsuń