wtorek, 25 lutego 2014

wakacjusze morfeusza

w dzisiejszym śnie zapieprzałyśmy z Aniet jak dwa charty przez las bardzo wąską ścieżką osaczoną przez gęsty młodnik (osaczoną to dobre słowo, bo ten las właził na nas i stanowił takie niedoprzebycia ściany). ścieżka pięła się stromo pod górę, aż nam ozory wyłaziły z paszczy i ziajały, 
pora świetlna była dziwna, bo zmieszanie upalnego słońca, burzowego zachmurzenia i zmierzchu. kiedy szłyśmy tak dysząc mówiłam do Aniet - a teraz wyobraź sobie,  będziemy musiały zleźć po nasze plecaki.
na górze okazało się schronisko, umieszczone jakby na szczycie koron drzew  lasu deszczowego i takiż był widok. a w dodatku widok miał w sobie jeszcze góry i czaderskie strome i głębokie przepaście. domek był drewniany z niemal całkowicie przeszklonymi dwiema ścianami. w domku był z nami Zina jak się okazało i jeszcze ktoś, trochu przypominał Federico, ale skąd u licha Federico w moim śnie : | 

czyżby w serniku stało, że galopują wakacjusze? 

a w prezencie obrazek z Gazety Olsztyńskiej
 


i kawałek filmu


3 komentarze:

  1. dobrze ze w ogole sni ci sie Cos, szczesciara...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm tzn ze pamietasz co sni sie Ci:)

      Usuń
    2. oo, zacznij zapisywać sny, będziesz pamietać każdy szczegół, m in dlatego przestałam, bo to meczące

      Usuń