środa, 16 października 2013

zwuszona

Dobra, nie będę ściemniać, że jestem w  jakimś super hiper seks orgazm fantastisz nastroju. Wręcz i w nóż naprzeciw, jesień hula jak lubię (no, może nieco za ciepła, choć dziś już lepiej i powietrze się zatemperowało nieco), a  mnie jest oślisko, barańsko, psiejsko i kurzatwarz. Zdolność pakowania człowieczej dupy w smętne kłopoty jest oszałamiająca, gdybym za każdym razem za swoją idiotę dostawała piątala, mieszkalibyście u mnie w Europie : ]
I z jednej strony widzę swym chłodnym, jak nowe żaróweczki led w mym nie-pokoju, okiem, co grozi zawaleniem, dzie dziura, dzie ostatnich gryzie ich własne Psi szredingerowskie, a ze strony drugiej z okrzykiem juhu wkładam nogę w drzwi i patrzę czy mnie ścisną. I dacie wiarę, że zawsze ściskają? Przysłowia Skarbem Narodów, a matkę należy szanować, tylko nie wiem czyją matką jest głupota, ale tego samego babką jest nadzieja. No więc o czym to ja chciałam, znowu spadły liście i przez chwilę aż do dziś trwała ta słynna faustowska chwila, że było pięknie i liście leżały stosami, jak bursztyn, złoto i szurać w nich się tak przyjemnie szurało, co opóźniało znakomicie moją drogę do szkoły, ale chwili tej stało się koniec, bo oto zalęgła się Tradycyjna Gospodarska Panika w głowach Tradycyjnych Gospodarzy naszego Obejścia - Liiiiść! Irka bier kubełko!  i już grabia, miotła, ciotka z wujem drapią te liście do gołej gleby, chociaż na drzewach jeszcze full, no bo musi być "ładnie". Do tego chuj mnie strzela (jo ile jest jakiś w  pobliżu), kiedy to samo robią wokół grobu mojego szacownego i lubiącego świat jaki jest, oćca. Wylizują ten grób, że mam ochotę ryczeć za każdym razem jak wół albo zarzynane prosię i w ramach akcji odwetowej przynoszę tacie liście garściami i rozsypuję wokół mogiłki. Nie zorientowali się na razie, że tatko leży pod tujami,a  liście klonowe z nich spadają ; ] No i to porządkowanie dokoła mnie jeszcze bardziej przygnębia moje wusz. Różne rzeczy je przygnębiają, jak się coś zjawia fajnego, na dupie ma napisane "a teraz niech się pani odwróci i pochyli", no  to chylam się myśląc, że może jaki udatny seks, a tu figa z makiem pasternakiem (bez Borysa)  kop w rzyć i do drewutni strugać drewnianego ludka. No to co jest z tym światem? Teraz czytam sobie Rushdiego Ziemia pod jej stopami, jak skończę i będzie mi się chciało, spisknę pewnie.

a tu Leonard w wykonaniu Macieja. Lubię, spędziłam nad tymi winylkami połowę dziecięcych wieczorów, kręcąc się w kółko w obrotowym fotelu, śpiewając na cale gardło z zamkniętymi oczami i marząc o różnych rzeczach, z których nic a nic się nie spełniło. No, może spełniło, ale niezupełnie tak to sobie wyobrażałam wtedy.




Ps: Nie musze chyba napomykać, że uchodzę w kręgach gospodarczych za raroga? : ]

Ps 2: W ogrodzie i na podwórzu jest obecnie cudownie. Ne mam słów. i żrę maliny, takie chłodne prosto z krzaka


8 komentarzy:

  1. Cohen w wykonaniu Zembatego? No wie co Retes!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wuszko droga, a widział kto jakieś marzenie spełnione richtik tak, jak być miało? Taka już marzeń natura. Marzenie spełnione to marzenie utracone, więc ni ma co się smucić.
    A grabienia nienawidze bardziej niż faszyzmu i mycia okien, o.

    OdpowiedzUsuń
  3. je się niespełnianiem marzeń nie smucę, to zwykłe fantazmaty, reszta, ta spełnialna, to plany ; )

    jeszcze nie cierpię wycinania liściastych, "bo śmiecą" i sadzenia iglaków. nie, żebym miała przeciw iglastym coś, po prostu nie cierpię tego idiotyzmu

    OdpowiedzUsuń
  4. Aska
    sorry wiem ze moze humor nie ta droga ale czyta sie swietnie twoje wywuszenia, to jak felietony tyrmanda tylko ze lepsze.
    I jakos tak mi brak empatii jak czuje takie piekne pisanie, slucham melodii slow i patrze jak kazde trafia, jak w pieciolinii, na swoje miejsce...

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurcze Agni, to świetnie, wiesz to co napisane, już jest nieunerwione i chyba nawet nie powinno się odczuwać empatii w stronę autorską, tylko w stronę tekstu, zatem wszystko pięknie i bardzo się cieszę : )))

    a jak przybędziesz do polszy, to liczę na "żywe gadanie" lub ożywioną dyskusję ; D

    OdpowiedzUsuń