Dziś optymistycznie - dwa filmy w tivi które mi się podobały,a a których tytułów nie znam. Oba z tym szczególnym rodzajem leniwego ciepła, jakie lubię w filmie i literaturze, a jakich zapewne nie cenią wy-traw-znawcy.
Po drugie pogoda deszczowo-butelkowa i przez chwilę magiczną po ulewie tęcza przecudna i światło płaskie rozświetlające wszystkie pryzmaty wokół. i to powietrze niosące zapach butwiejących liści, umierających traw, mokrej, trawiącej letnie plony ziemi. Kocham ten zapach, kocham takie światło.
Z tego czasu zdjęcia tu z klik
Po trzecie jutro mam jeszcze wolne, więc juhu : ]
*
Przedwczoraj wlałam do klawiatury kieliszek nalewki jabłkowej. Nie to, że mnie prosiła czy cuś, ze niby degustacja albo inne szmaństwo, machnełam ręką po prostu i kieliszek wypakował swoją zlepką zawartość pomiedzy klawiszami. No więc wczoraj rano okazało się, że literka zet przylepiła mi się na amen i nie chce współpracwować (jakby moja klawiatura kiedykolwiek współracowała hłe hłe), no to chcąc uruchomić jakże potrzebne zet, usiłowałam wyjać klawisz w celu oczyszczenia onego i wyłamałam jeden trzpień. Nic to, jeszcze żaden ambaras, oczyściłam miejsce alkoholem (tym razem już nie lepkim) i włożyłam zetkę na miejsce i na próbę pacnęłam palcem. Nadal nieco się kleił, wobec tego wzięłam nożyczki, podważyłam klawisz i wyłamałam drugi trzpień. I teraz literka zet obraca się wesoło wokoł osi lub entuzjastycznie wyskakuje mi z klawiatury i turla się pod łóżko.
percepcja anioła
3 tygodnie temu