niedziela, 22 listopada 2009

modrzew (T.Nowak)

ściąłem modrzew rosnący obok studni
z pnia wypływa strumień
nocami słychać pluski i oddechy
co rano znajduję nowe ślady
odciski muszli, skamieniałe gąbki

w dzień parują i znikają
nawet ze zdjęć które robię
zostają krople modrzewiowej żywicy
jakby czekały na morze które je wyrzuci


(Tomasz Nowak)

*

od kilku dni, chodził za mną ten wiersz. jeden z moich ulubionych.
muszę przyznać się bez bicia, że ten wiersz mnie mocno inspiruje, po pierwsze używa szczególnego języka, który rozumiem. i to nie ma nic wspólnego z językiem w znaczeniu formalnym, on raczej w jakiś tajemniczy sposób wpada mi do głowy, dokładnie tak, jak czuję świat.
po drugie, jest bardzo malarski. może być to związane z ową kompatybilnością języczną, czy też szczególnym rodzajem porozumienia z tym wierszem, ale generuje we mnie obrazy, jak najprzedniejszy kalejdoskop, (które to urządzenie uwielbiam, nawiasem, a nawet w nawiasie mówiąc)
po trzecie, blisko dotyka mnie aura niepoznania, która przenika wiersz, bo są ślady, są pojawy, są 'zjawione' dowody, które sugerują istnienie niewidzialnego, może ukrytego świata. a zarazem świat ów jest jakby na wyciągnięcie ręki.
magiczna aura modrzewia sprawia, że wiersz, staje się w nietórych chwilach aż przeszywający, wzbudza dreszcz strachu, takiego strachu przed nieznanym i niezrozumiałym.
a jednocześnie jest to wiersz codzienny, oswojony, prosty prostotą człowieka, który codziennie rano wędruje do lasu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz