środa, 18 listopada 2020

emanacja tła

 Dzisiejszy szary i ciepły poranek. Po codziennym spacerze, nakarmieniu i uzjadliwieniu cielstwa i domostwa zasiadłam jeszcze nad herbatą i biografią Tove Jansson, a przez lekko uchylone okno wpłynęło i łagodnie omiotło mnie dawne głębokie uczucie ekscytującego oczekiwania, swobody jakiejś niezwykłej tuż za progiem, przewiewu dworców w obcych miastach, powietrza ukrytych zakątków świata i delikatny blask takiej, jaka się zdarza tylko raz, miłości. Są ciągle we mnie, nie pochłonęła ich rytualność dni, samorodne próby wykrzewiania wspomnień i odczuć, systematycznie tygodniowe zabójstwa czasu. Okazuje się, że choć codzienna zwyczajność pieczołowicie i pilnie usuwała szczegóły, emanacja tła nadal trwa we wszechświecie. I to dobrze, bo dzisiejszego poranka, w tym świetle i powietrzu, nad książką i szklanką stygnącej herbaty znowu poczułam się łagodna i tym wspomnieniem bez kształtu szczęśliwa


a na klawiaturze miałam wczoraj podarunek od Luciano, mojego grabu bonsai




2 komentarze:

  1. tak, to niezwykle przyjazne uczucie i w dodatku co jakiś czas mam do niego dostęp!

    OdpowiedzUsuń