wtorek, 17 listopada 2020

zalety spływania

 Tak, tak, właśnie tak trzeba, wyłączyć komputer natychmiast po zakończeniu zajęć, jakbym była w szkole i miała za 10 minut autobus, a jeszcze spakować się, okno, klasę zamknąć, umyć kubek. Wyjść. Nie szkodzi, że mgławo, zresztą kto to widział, pół listopada, a cienka bluza i nic, ani zimno, ani ciepło, nic po prostu, jakby późna jesień zastrajkowała. Na szczęście kropidełko trochę ratuje no i chmury, bo już gałęzie to nie, bo gałęzie jeszcze w złocie, jeszcze pod stopami pomarańcze i rudości, jeszcze nie butwieje powietrze, jeszcze wszechświat nie spogląda na mnie wprost z ogołoconego nieba. To jeszcze nie, ale coś cudownego, na Górce Życzeń głos, dźwięk, jakby dziesiątki kropel, jakby pełznięcie, mlaskanie. Wsłuchuję się, zniżam, układam ucho nad trawami i słyszę jak z góry, tuż pod powierzchnią pełzną po stokach w dół i mlaszczą mikrostrumyki, jak się woda przeciska przez okruchy gleby, żłobi tuneliki, kanaliki, kapilary i śpiewa piosenkę o ziemi. Pełne zasłuchanie, zachwyt, że aż blokuje gardło i dołączają do tych potoczków łzy, które są wyciśniętą z czaszki niemożnością opisania nagłego uczucia.

*

Nadeszła Pocztą Polską książeczka Janka Barona Psinco. U nas w domu też się tak mówiło - psinco, choć nie po śląsku, a  książka tak. Chociaż mówi po polsku, ale po śląsku, węglowym trudnym sercem, czarnym językiem, urabia to serce tym językiem  próbując wydobyć zamarły w bryle kwiat paproci delikatnie bez skaleczeń, ale musi ciąć mocno, precyzyjnie, z wymierzoną siłą ramienia i słowa. Dobra książka, czytałam ją różnymi warstwami, raz słuchając jej melodii, szeptu czasem niosącego w sobie wielkie zmęczenia, czasem niemoc, czasem bezbrzeżną miłość, a czasem smutek. Czytałam ją emocją, dotykając cudzej czułości, cudzej historii, czyjegoś małego, a szerokiego świata, jak swego. Czytałam ją też smakując słowa, frazy, przyglądając się myślom uwalnianym przez te frazy jak dyfundującą w wodzie esencję herbaty. Czytałam ją na wiele różnych sposobów i wyszło mi, że to "otchłań, czyli psinco" (J.Baron, ***)

Całe życie

Obudził się jako człowiek,
który pomylił się z sobą.

Gdyby miał dzieci, to kochałby
jego dzieci.

                                (J.Baron z tomu Psinco)


*

a i z dość przyjemnością wydobyłam z jakiejś czeluści książek niechcianych Zbigniewa Uniłowskiego Wspólny pokój, bardzo listopadowa książka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz