niedziela, 10 marca 2013

W marncu jak w garncu

"Zimno jak w kurhanie olimpijskim" (Autor: Matuś)

i cokolwiek to oznacza, dziś naprawdę jest tak właśnie zimno.wyjścia do kur przypominają wyprawy polarne, w dodatku wcięło nam Rembrandta - zniknął w tajemniczy sposób i osobiście sugeruję porwanie, bo tropu żadnego, a kury też nic nie widziały, zwłok ani dudu, ani jednego piórka, zresztą teraz i tak wszystko trafił szlag bo jest śnieżyca że hohoho

Z książki Eduardo Mendozy: "Walka kotów":

"Ja nie mówię po angielsku, wie pan? - ciągnął ów uznając, że współpasażer odpowiedział twierdząco na pierwsze pytanie. - Ja no Inglis. Ja Hispanis. Pan Inglis, ja Hispanis. Hiszpania bardzo inna od Anglia. Different. Hiszpania słońce, byki, gitary, wino. Everybodi ole. Anglia no słońce, no byki, no wesoło. Everybodi kaput.. 
Zamilkł na chwilkę, by dać Anglikowi czas na przyswojenie swej teorii socjologicznej, po czym dodał:
W Anglii król. W Hiszpanii no król. Kiedyś król. Alfons XIII. Teraz nie ma króla. Skończyło się. Teraz republika. Prezydent: Niceto Alcala Zamora. Wybory. Rządził Lerroux, teraz Azana. Partie polityczne, ile dusza zapragnie, wszystkie do niczego.
Politycy za grosz wstydu. Everibodi łajdaki."

(Eduardo Mendoza, Walka kotów, tłum Marzena Chrobak)

Książka dość ciekawa, dostatecznie wciągająca, choć nie ujęła mnie jakoś niezwykle. Na pewno nie daje się uniknąć skojarzeń z Imieniem róży, chociaż nie udało się Mendozie zbudować tej specjalnej ecowskiej aury tajemniczości, która wciąga jak sznurek znikający pod drzwiami, ze się chce w tę szparę wcisnąć. Nie jest jednakże pozbawiona błyskotliwości obserwacji i teorii spiskowo-politycznych, a na pewno uroku przydaje rozpięty na nich szkic do ludzkiego aktu. Jest kilka świetnie zarysowanych postaci, które nawet pojawiając się sporadycznie, obleczone są w krzepkość autorskiej sprawności, jak np podpułkownik Marranon.

a a propos Imienia róży to kilka rodzinnych wygłupów z łikendu



2 komentarze: