czwartek, 22 kwietnia 2010

wieczny odpoczynek

z ciekawych snów pochodzących z ostatnich, gorączkowych nocy, najfajniejszy był pełnometrażowy, fabularny i w technikolorze sen o śmierci

po pierwsze dowiedziałam się z niego, że śmierć jest eleganckim, przystojnym mężczyzną z ogromnym poczuciem humoru i skłonnością do lekko złośliwego dokuczalstwa, ale nie z chęcią szkodzenia,
po drugie, że jest flirciarą (flirciarzem?) i uwielbia nowinki techniczne (bardzo oblatana była w tej dziedzinie)
po trzecie dowiedziałam się, w którym miejscu naszego cmentarza najbardziej lubi przebywać i gdzie stoi, kiedy chowają zmarłego
po czwarte dowiedziałam się, w którym miejscu będzie mój grób i że będę go dzieliła z kimś pochowanym lata temu
po piąte dowiedziałam się, ze śmierć można odsunąć, ale nie powinno się tego robić
po szóste dowiedziałam się, że lubi ze mną przebywać]
po siódme była mimo swoistej bliskości groźna, pod spodem majestatyczna i czułam przed nią stały respekt i dziwne napięcie wynikające ze stałego czucia, że nie dotyczą jej emocje, jakie sama ludziejsko przejawiam.

W dodatku porozmawiałyśmy na kilka interesujących tematów. Tak upostaciowana, to mi się jeszcze nie śniła, zwykle we śnie pojawia się anioł śmierci, ale go nie widać jako osoby, a tu prosz, jaka przyjemna odmiana
Sen był z fabułą, ale nie chce mi się jej zapisywać. notuję więc tylko znaczniki pamięciowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz