wtorek, 22 grudnia 2009

list do kartelucha

drogie
a nieutulone życie

Oj zbeształoś mnie porządnie, zatem nie jestem pewna, czy na wstępie winnam cię pozdrawiać, ponieważ jednak wiem za co mi się dostało, przełknę poczucie pokrzywdzenia i zapytam o zdrowie twe i ostatnie miesiące.
miejmy nadzieję - miej ją ze mną, że był to najdłuższy rok, na jaki można się było zdobyć i cała reszta lat okaże się znacznie krótsza, a i przyjemniejsza. Nawet nie będę marudzić, ze się dobre tak szybko kończy, bo wiem, jak długo może się kończyć niedobre i to jest o stokroć, a może nawet rylionkroć, gorsze, niż żal po kończącym się szybko, a dobrze.
Wiem, wiem, nie pisałam do Ciebie, zatem masz prawo odymać buzię i odwracać się do ściany, nie mam nic na usprawiedliwienie, jako zadośćuczynienie mogę wszakże przyrządzić Ci brokuły z migdałami, albo umyć okna, albo własnąręczną wydziergać serwetkę krzyżykiem.
Przyznaję się szczerze w obliczu Starego Roku, że śmiałam się za mało, uśmiechałam za cienko i zziębłam niepoprawnie, zamiast jak rozsądny człowiek, po prostu zamknąć okno. Karcę się sama za to fatalne zachowanie i obiecuję poprawę, tylko najpierw
no właśnie
co najpierw?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz